Nowy czas kontynuacji pracy – Data : 21 – 3 ( Marzec ) – 2022 – Rok.
Dwie ulice dalej, Bob wsiadł do taksówki i z miejsca postoju udał się pod Chińską restaurację; stamtąd zaś pieszo podążył w kierunku najbliżej ulokowanego sklepu z odzieżą; w którym mógł błyskawicznie, express–owo; zmienić swój strój na nowy, żeby wyglądać porządnie jak przystoi; schludnie i praktycznie dostosować się, by nie być rozpoznanym przez organy ścigania, poszukujące terrorysty, oraz świadków będących bezpośrednio na miejscu zdarzenia i zbierające wszystkie dowody; potrzebne i niezbędne, jak również przesłuchujące pierwsze osoby będące jeszcze przed chwilą w pobliżu miejsca świeżo dokonanego zamachu przestępczego, by stworzyć wstępny szkic pamięciowy dysydenta; gdyby to było możliwe i w miarę dokładny, by można już było kojarzyć jego twarz z osobą poszukiwaną; dlatego musiał zmienić od podstaw swój wygląd i dokonać wskrzeszenia nowego wzorowego fizycznego wizerunku; prawego obywatela, budzącego społeczne zaufanie na ulicach miasta, na których aż roi się od prewencyjnych przyjaciół policji; dlatego zakupił koszulkę z krótkimi rękawkami w pasy o kolorach : szary i granatowy, oraz spodnie dresowe koloru czarnego, w których pod sportowe obuwie które już posiadał czuł się komfortowo. Ze sklepu wyszedł zadowolony, jakby zmienił tam skórę na nową; w tak naprędce dobranym stroju udał się szybko w stronę stacji metra, z której pociągiem dojechał w pobliże hotelu. Gdy przybył już na miejsce pod obiekt, był zachwycony architekturą budynku; w którym zamierzał wykupić apartament na trzydniowy pobyt, by wypocząć zanim wyjedzie z miasta New York i przemyśleć podczas pobytu dalszy plan działania operacyjnego… . Bob wszedł do hotelu i podążył głównym holem w kierunku recepcji, gdzie zarejestrował się na fałszywe nazwisko jako Mike Atimolia, jak również pobrał klucz do pokoju; po czym udał się na pierwsze piętro schodami i korytarzem dalej podążając, doszedł pod drzwi; wcześniej przemierzając dystans czerwonego dywanu; nadającego przyjazny charakter tej przestrzeni; pełnej rześkości jaskrawego koloru wyostrzającego percepcję narządu wzroku ludzkiego zmysłu i nieco pobudzającego psychicznie. Wkraczając w nowe progi; schludnych świeżo posprzątanych lokalnych pomieszczeń; apartamentu trzy pokojowego fundamentalnie przestronnego i dosyć dobrze wyposażonego w meble wyższej klasy koloru gustownie ciemno brązowo - bursztynowego; wraz z wersalkami stylowymi rozkładanymi renomy wyższej Angielskiej wygodnymi, oraz Perskie beżowe dywany i funkcjonalny sprzęt nowoczesnego kina domowego lepszej jakości firmowo – branżowej; wraz z wieżą Hi – Fi i zestawem głośników kolumnowych wyższej klasy kastowej, wraz z kilkoma płytami CD – Audio znanych muzyków; Twórców dzieł niszowych; klasycznych utworów symfonicznych. Pośrodku dużego pokoju natomiast stał szeroki stół hebanowy; czarny z eliptycznym gładkim blatem; ze stojącym na nim grubym wazonem zdobionym koloru żółto – granatowo – pomarańczowego; ze złotymi znakami hieroglificznymi egipskimi; opisującymi naczynie dookoła; tworząc niejako lekką harmonię subtelnej wizualizacji egzotycznie orientalnej, z kompletem sztucznych kwiatów z tworzywa syntetycznego, z płatkami koloru czerwono – karminowego. Pomieszczenia były dobrze oświetlone; miały pozytywnie rozsądną ilość dużych szerokich podwójnie przeszklonych nowoczesnych dźwiękoszczelnych okien i dosyć dobrą klimatyzację; dla wymagających ludzi elit; okna przesłonięte były zawieszonymi na drewnianych suwnicach firmowymi firankami białymi z układem utkanych wzorów przemiennie powtarzających się w postaci półksiężyców i gwiazd nad falami oceanicznymi. Na ścianach nośnych wszystkich pomieszczeń prewencyjnych wisiały różnobarwne obrazy; głównie mozaika abstrakcjonistyczna w stylu współczesnym; a także dzieła przedstawiające martwą naturę; różne motywy uderzające pustką i chłodem; na których nie widać ani żywej duszy; jedynie sztuczne manekiny przy stołach pełnych półmisków z różnymi egzotycznymi owocami. W jednym z dużych pokoików branżowo – personalnie – prewencyjnych; w lewym skrzydle apartamentu, na ścianie po stronie lewej; gdzie nie wisiały z kolei żadne obrazy mnimmozmatyczne, była kolorowa panoramiczna fototapeta przedstawiająca pejzażowy widok kompleksowy przyrody naturalnego środowiska; w postaci wysokiego wodospadu rzecznego z którego kaskadami spływała wzburzona; spieniona rwącą mocą woda, na tle tuż obok nieopodal linii brzegowej biegnących gęstwin; leśnych drzew iglastych lasów jodłowych. Na przeciwko zaś; po prawej stronie przeciwległej, frontowo stał stary, przypominający zabytkowy zegar nakręcany; z dużym złoconym cyferblatem tarczowym i okrągłym, ze srebrnymi rzymskimi liczbami godzinowymi i śnieżno – białymi wskazówkami, oraz u dołu podstawy z wahadełkiem taktometrycznym, wyliczającym rytmicznie płynące z finezyjną lekkością spokoju sekundy; po bokach zaś niego z dwóch stron fotele niemieckiej firmy, a naprzeciw nim pośrodku pokoju; prostokątna niska ława lakierowana; koloru brązowy orzech włoski; stojąca na dywanie prewencyjnym wyłożonym w pokoju; koloru jasno beżowego z Japońskimi znakami mistycznymi, wyraziście kruczo – czarnymi; z początkowym sensem jakiejś sakronicznej mantry Rejki i niedużymi kółkami koloru czerwonego; na rogach z czterech stron; każdego znaku Języka pisanego. W pomieszczeniu tejże izby również; naturalistycznie tradycyjnie; w imię sumiennej klasycznej estetyki; w czterech narożnikach komnaty, na wyższych stojakach uniwersalnych, ze stali hartowanej na podstawkach kwadratowych z cienkiej blachy; stały nieduże donice z paprociami już nieco gęsto rozrośniętymi; tworzącymi aurę przaśnej świeżości; sycącej psychikę pragnącą moc poczuć wolności urzekającej przecudnie. Po lewej od foteli z kolei; przy wyjściu obok ściany stało małe włoskie pianino jasno brązowo – mahoniowe; już nie nowe; w ramach pozytywnej artefaktyki w postaci antyków; dla rekonesansowego brzmienia numizmatycznej muzyki klasycznej; dla koneserów szczerych; mistrzów i fanicji tegoż stylu Retro; w Świecie genezy manufaktury prohibicji, dla pamięci wyższej o ambicji, oraz spraw dopełnieniu ideowo słusznych i w duchu wartości hierarchii gustowności wzniosłych w poczciwości pragnień kulturalnych w cnocie, dla cudu urzeczywistnienia; a obok tegoż instrumentu dla Gizów wyższych, nie zaś mentów; „ amerykanka ”; wersaleczka nie duża rozkładana; przykryta bordową grecką narzutą z frędzlami z zygzakowymi wzorami białymi na przemian i kwadratami renderystycznymi; dającymi poczucie sankcjonarystycznej higieny królewskiej; w sensie wzniosłej stylizacji arystokratycznej; zachwycającej większość klientów płacących za wynajem; również Bob był zadowolony, już po wejściu do mieszkania stwierdził : - niezłe mieszkanko, niczego sobie; a niech to; lepiej być nie może; właśnie szukałem takiego przytulnego lokum hotelowego; cholera, jest nawet lepiej, niż na luksusowej melinie; można się tutaj na parę dni zadekować i przemyśleć kilka konkretnych spraw; to więcej niż oczekiwałem. Zamknął drzwi za sobą i zabezpieczył zamykając na zamek; podszedł do stołu i spojrzał na nagłówek
przedwczorajszej leżącej tam zostawionej przez kogoś gazety, na pierwszej stronie widniał tytuł artykułu sensacyjny dnia : - Seria zamachów w Londynie; nowe ofiary śmiertelne; terrorystyczne Islamskie grupy separatystyczne podejrzane. Bob skrzywił ze zdziwienia usta; ymm wyjąkał z cicha zamyślony nad tematem prasowym, po chwili stwierdzając stanowczo; to na pewno Alkaida, tylko te świry mogły być na tyle bezczelne, żeby próbować wywierać naciski na Nato i sądzić, że im to ujdzie na sucho, zawsze mieli tupet większy niż rozumu w głowie i zawsze duchowo pragnęli naszego złota za nas; jedynie bez naszych świętych kłopotów, to stwierdziwszy pomyślał o kobietach; jak zwykle chodzi o to samo co wcześniej; miłość jest wolna, jak piękna motyl finezji Boga, który tańczyć pragnie na wietrze; niesiony podmuchem wzniosłości; lecący cudem w iluzji Prawdy Jaśniejącej; dla tezy prawdziwej stwierdzenia wiecznie żywej; przeciwko Saracenom, że kraść pragną cudzej wolności wichrowej marzeń Ametysty; by myśleć o swoim Chlebie powszednim i przaśnym; Niebios Czystości Nawrócenia; aż do białej kości i bez skazy zła cienia w tym Śnie realiańskim zaprzeczenia demokracji bladej jak lico dziewicy; różaną świeżością przybrane, na próbę Wierności Konstytucji; wiecznie bronionej; ale nie dla kapusty; głowy wciąż pustej; tylko dla Zbawienia Mistrza Istoty Celebracji Wyższej; Godności Ziszczonej Prawem, Która nie przeczy Dobru Szczerych Intencji w Imię Sprawiedliwości, ażeby wygrało Męstwo Uczciwości nie kłamliwie taniej, a Wyższej Jakości… . Na dodatek wszyscy zwyczajnie dziwni i podejrzani o tradycyjność zasadniczo konkretnie przesadną, myślą tylko o chlebie i pragną kęsów nowego znowuż dobra, by wiedzieć że żyją jeszcze dla wina rubinowej rozkoszy, którym zalać chcą proch niedorzecznie; wzmacniając swoje ciała ze srebra tworząc niuans i życia testament; podstaw dla słowa późniejszej gry liturgii wyborności, skazanej na precedens omnikontyjskości w Świecie pandemicznym Bigoteryjnych Hegemonistyków; pejoratywizacyjnie bechawioryzacyjnie sęgolarystycznych, którzy szukają upadłych behemotów niższych, ażeby budować móc mogli znowu swoje nowe ze złota pałace na pustynnych wzgórzach; swej nowej świeckiej wiary; by pragnąć Asyżu Zbawienia i zła mroku zaćmy z umysłu ustąpienia; dla Platynowych Zasad Lśnienia nowego Logiki, Cnotą Dbałości, Odrodzoną Cudem Czystości Dobra Mądrości Przebudzonej; ze snu wyszarpniętej w imię Sprawiedliwości Świętej; Idei Świata w pełni bezkreśnie niepojętej… .
Po tej Pro moralnej dywagacji myśli natchnionych Bob stwierdził zdegustowany; mając tego już serdecznie dosyć; wystarczy już tegoż dobrego, ktoś powinien zrobić w końcu z nimi porządek i dać im boleśnie mocną lekcję, na którą już dawno zasłużyli; twierdząc to w tej samej chwili chwycił alergicznym ruchem swej lewej ręki za prenumeratę rządowo – prawicowej gazety i przełożył kartkę na drugą stronę, na której widniał kolejny skandaliczny tytuł nominalnie pro społecznie wyższego brukowca tabloidycznego; - Papież planuje wyjazd do Izraela, przeżywając smutek z powodu niskiego poziomu wiary sfer niższych klas średnich w Europie; czy to oznacza znowu schizmę, która potrwać ma dłużej?. No tak i wszystko jasne pomyślał unosząc głowę i spoglądając w stronę okna; jak wiadomo Papież dba o dzieci Boże i Świat, a ta Idea bliska jest Zbawieniu, na pewno będą mówić o Państwach nowoczesnej infrastruktury i Miastach wyższej techno-logizacji cybernetycznej nowej ery; na tle Odnowienia Oblicza Świata ,a także o sprawach wychowawczych i szkolnictwa; na tle ministrów edukacji i nowych ustaw parlamentarnych; dotyczących procesów dydaktycznych i planów naukowych Uniwersytetów wyższych, wspierających Organizacje ochrony jednostek społecznej ludzkiej współpracy Archidionistycznej i Moralnie Etycznie Religijnie Wierzeniowej; a to jest już pierwszy krok, do usunięcia złej manufaktury zdrady gnostyków zachodniej eskalacji; mściwej ekspansji przeciw zaniedbanemu Kościołowi Krzyżowców Katolickich, który pragnie napraw duchowych i uleczenia ran uczuć Cedru serc Bolesnego; swojej Boskiej Wiary… .
To pomyślawszy odłożył pismo na stół i spojrzał na mały zegar ścienny po lewej stronie nad szafką z telewizorem HD, na nowoczesnym elektronicznym wyświetlaczu świecącym na kolor; cytrynowo – jasno – żółtawo – zielonkawy, oryginalnej włoskiej firmy, w obudowie koloru; pastelowo – kościanego; mętnie białego, który wskazywał godzinę siedemnastą za czternaście; to był czas najwyższy, by przemyśleć co dalej zrobić, by nominalnie w miarę możliwie szybko opuścić miasto; najlepiej koleją szybkiego ruchu; przejazdy pociągiem są stosunkowo tańsze niż przeloty liniami pasażerskimi drogą powietrzną, poza tym lotniska są już obstawione agentami wzmożonej kontroli służb mundurowych milicji i nie ma sensu dlatego tak ryzykować pojmania i zakucia w kajdany… .
Pojutrze muszę z tond zniknąć; nawet wcześniej niż mam czas opłacony za pobyt w apartamencie hotelowym numer 116; wymknąć się o świcie niepostrzeżenie, pojechać zamówioną taksówką na stacje kolei państwowych i odjechać porannym expresem do Filadelfii w Pensylwanii… . Dobrze, że przed przybyciem tu pozbyłem się firmowej torby ze starymi rzeczami i wyrzuciłem je po drodze przed wyjazdem sub metrem do hotelu, na pobliskim miejskim przy osiedlowym śmietniku… . Czuję się teraz bardziej komfortowo; nowe rzeczy są dosyć wygodne; nabyte w tanim sklepie u Vietnamczyka, później dokupię gdzieś być może tylko bluzę sportową do kompletu, najlepiej szaro – czarno – granatową i jakąś czapkę z daszkiem pod kolor, by wyglądać stylowo i zacnie jak prawdziwy gość z klasą, nielubiący tandety, a oprócz tego naturalnie, mając świadomość słusznej misji współpracy z rodziną i konieczności poświęcenia się dla sprawy budowania dalszych intratnych preferowanych biznesowych układów, dla jeszcze większych wpływów naszej boskiej familii drogą organizacji i jej sieci szeroko rozciągających się coraz bardziej działań; nowej prawicy niezbędnych, muszę zatem wykonywać dalej wszystkie nowe zlecenia, dla swoich zwierzchników, puki płacą grubą kasą i żywią jeszcze szacunek, dla swoich najemników, i oczywiście muszę jeszcze po przyjeździe na miejsce skontaktować się z Frankiem Boro i poinformować go, że czarna gruba ryba zniknęła, by mógł teraz spokojniej nie mając już tego na głowie jeść Sushi i pić białą Shake, myśląc teraz o sprawach na czysto razem z przyjaciółmi z Tokio… .
To stwierdziwszy cofnął się i siadł na sofie wcześniej wyjmując telefon z kieszeni i sprawdził książkę numerów; na jednej z pozycji widniało nazwisko przyjaciela rodziny Hoxtiliusa; nestora i bliskiego współpracownika Franka Boro; będącego prawą ręką i rzecznikiem firmy do spraw finansowych, który pracował jak dotąd korzystnie, dla jego złotych i czystych interesów. A tak w ogóle trzeba zaznaczyć, iż działalność Franka legalna i przykrywka, dla dalszych spekulatywnych zysków relatywnie z Państwem prawa dobrze i mądrze rozliczanych; to cała sieć sklepów odzieżowych i butików; średnio wysokich swoją marką, na tle konkurencji i oferujących zasadniczo w miarę rozsądną jakość usług preferowanych; dla klientów niższych elit branżowych, ze wzrostem punktacji dodatnio na korzyść realu demokracji nowej prawicy liberalizacyjnej. Po tej mantrze snobistycznej kalkulacji; rzeczoznawcy stwierdzającego o kondycji faktycznej firmy Bob zamyślił się przez chwilę, mając w głowie ekonomiczny wymiar schematyczny podstawowych procesów marketingowego zarządzania i natychmiast dojrzał potrzebę umiejętnego kreatywnego budowania rynku planowego, dla spekulacji jego płynnością obrotową w celu pozyskania siły masowej dominacji biznesowej, w zakresie regulacji dynamiki i przyspieszenia handlowego w zakresie sprzedaży i wymiany towarowo – walutowej; to stwierdzając pomyślał o systemie bankowym i mobilnej współpracy zespołu branżowego, oraz poplecznictwa filii wspomagających spektrum działań funkcyjnych i kooperacyjnych wspierających stabilność, poprzez szybkość regulacyjną, dla transakcji finalizowanych opcjonalistycznie na warunkach subiektywnie lukratywnie komfortowych, dla dalszej syntezy firmowej prowidencji wsparcia środkami obrotu biznesowo – manipulacyjnymi; tworzącej platformę Symptoniczną wyższej wizji korelatywnego wsparcia, dla wyżej zdyscyplinowanych jednostek bionistyzacjonizmatycznych elitarnie – liberalnej współpracy ekonomicznej, w większym pojęciu ambicyjnego zaangażowania. Po tej krótkiej, lecz cennej kontemplacji pełnej rzetelnej wnikliwej analizy, tworzącej wstępny zarys podstawowych procedur, dla progresywnie postępującej świadomości wdrażania systemowego; logistyki czystych paktów powszednich menistyki stowarzyszonych zespołów nadrzędnych kooperacji współpracujących sztabów agencyjnych członków poświęconych misji dla struktur strikte politycznie pospolitej tradycji firm rozwojowych, uwzględniających artefaktyzm Prawa w ramach wyższych wizji horyzontalnych, dla ciała swej Prawicy nominacji ustalonej zasad stalowej Etyki branżowej i społecznej w Duchu różnych aspektów kreowanej; względnie bezpiecznej dydaktyki Monterejgligacji nowej Ery; uczynionej pragmatycznym wyrazem Świata symbionitycznego w imię nowych wznioślejszych świecko – rzymskich kongregacji Narodowo – Wyzwoleńczych. Kończąc myśl w zadumie; widząc plusy i minusy w swojej filozofii, dla dalszej Pro – społecznej menchizacjonistyki pełnej prawdy retorycznie relatywnie względnie nominalnie pozytywistycznej; dla dalszych niuansów mejkstrimowsko – wspólnej licencyjnej przyjaźni firmowo – familianizacyjnej i kastylianizacyjnie – biurowo – korporacjonistycznie – regortalnej, w ramach nowego Snu przebudzonego Azarejskim lśnieniem, nowej Żydowskiej rozkoszy zjednoczonej cudem Magedońskiej subkultury; kolejnej miodnej esencji i sycącej świeżości życia i śmierci; stwierdziwszy to natychmiast wybrał numer do Hoxtiliusa, który odebrał połączenie po paru sygnałach krótkiego czekania i przemówił szorstkim głosem; tak słucham Hoxtilius z tej strony… Hoxtil powtórzył Bob to naprawdę ty, cześć jak dobrze cię słyszeć; stary wilku górski kopę czasu, głos ci się jakoś zmienił nie do poznania, słuchaj mam sprawę normatywnie pilną, musimy pogadać… tak słucham książę, tylko szybko, bo czas nagli i mam Mexyk… wiem czas to pieniądz, nie musisz mi przypominać odpowiedział Bob, jedynie pragnę poinformować, że załatwiłem sprawę dla Franka i wstępnie nie ma tego problemu co wcześniej; wszystko uczyniłem jak trzeba i jest klarowny porządek z tym tematem… Zatem wspólnie możemy przyjąć, że miodek złociście biały, pić niedługo będziemy przewspaniały; jak niegdyś Tembor wiarus prastary; druh pal-ladyński czynów swych nie małych, i Frank będzie mógł również poczuć, że mu się jeszcze nieźle z dzbanów ulało do kielicha z platyny; kruszcu szlachectwa i bez kpiny…; a słoneczko będzie świecić; jak mała żółta soczysta cytryneczka… jasne z uśmiechem potwierdził Bob; czemu nie, dzięki; jak byś miał czas to mu przekaż. Że wszystko jest pod kontrolą, wyższej siły sprawczej i że nie ma powodów do żadnych niepotrzebnych obaw, - dobra nie ma sprawy – dzięki drogi przyjacielu; słusznych spraw przymierza towarzyszu; jak rzymski żołnierz srogiej dyscypliny Świata rzetelny; zatem bywaj zdrów i niechaj orły złote strzegą twojej duszy… .
Po tych słowach zakończył swą rozmowę i schował do kieszeni w spodniach z powrotem swój telefon cyfrowy, wstał niby od niechcenia i poszedł w prawo; aż do wyjścia i przez nieduży przedpokoik; przez który przechodząc od lewej pośrodku przejścia miał nawet luksus hotelowej łazienki, wraz z bazową ubikacją; wyposażonej w godziwie dobrej jakości sprzęt do higieny osobistej; kabinę prysznicową wraz z natryskiem, a tuż obok po prawej stronie pomieszczenia umywalkę ceramiczną, sanitarkę wraz z baterią kranową koloru jasno bielistego, nad którą znajdowało się rzymskie kwadratowe lustro; w oprawie żywo jasno srebrzystej, na wzór starodawnych przedmiotów artefaktowych użytku codziennego.
W pomieszczeniu przy wyjściu znajdował się również nieduży kosz koloru różowego, tuż obok muszli klozetowej po lewej stronie, z malunkiem jasno niebieskiego małego koteczka, który zdawał się być radośnie dziecięco uśmiechnięty; jak mały wietnamski komik, pragnący podsycać jedynie na okrągło żartami publiczną atmosferę, obok zaś po prawej stronie na ścianie, przy drzwiach wyjściowych całego pomieszczenia wyłożonego kafelkami glazury ceramicznej koloru; szkaplerza; blado – białego; mgliście – pastelowo – jasnego; arktycznego; tonizującego zmysłowo psychikę i wychładzającego zmysły; na poziom wyższej równowagi i spokoju umysłowego, znajdował się do niej przykręcony wieszak złotego koloru na ubrania i drugi oddzielny na ręczniki, podłoga natomiast była wyłożona płytkami antypoślizgowymi koloru jasno – granatowo – winogronowego z seledynowym wzorem na całej powierzchni płaszczyzny podłogowej; wielu niedużych piramid Cheopsa, jak również wielu odwróconych Egipskich pomniejszych piramidek, na przemian tworzących obraz symetrii i antysymetrii przeciwstawnie; dla stworzenia wyższej metafizyki; otwartej synapsy słowem i kluczem psychotronicznej mantry projekcji; przejrzystej wizji normatywizacji żywej; natchnionej wyższej kreacji uwypuklonej świadomym wskrzeszeniem nyplemicznym, ideologii snem wyraziście logicznym; nad którym lampa jedno - kloszowa, przymocowana do sufitu otynkowanego, na kolor jasno – różowy, oświetlała wyobraźni głowę niejednemu mnichowi srogiej myśli apodyktycznej narodowościowo; snującej plany wyzwoleńcze, przeciw sektom rządowych judaszy kleromanistycznych, spiskujących lamotyzacjonistycznie, przeciw dajonizacyjnie ekstremistycznym ugrupowaniom rebelionistycznym oraz innym stowarzyszeniom bio - hazardu pozarządowej renomy aktywistów… .
Mając lśnienie tejże świadomości, Bob przeszedł przez przedpokój z uśmiechem zaprzeczenia, tej że niesfornej patologii chaosu i wszedł do pomieszczenia lokalnego; niedużej kwadratowej kuchni prewencyjnej, wyposażonej w komplet mebli szafkowych; posiadających półki oraz szufladki, a także w stolik prostokątny, dosyć małych rozmiarów, koloru; jasny – rzymski orzech włoski, oraz małą, niedużą lodóweczkę koloru; jasno – mlecznej, mgielnej bieli greckiej. Stół przykryty był obrusem; subtelnie - delikatnie – błękitnie niebieskim, ze wzorem granatowo – białych wielorybów, oraz rozgwiazd pięcioramiennych, do którego dołączony był komplet czterech stołków bez oparcia, lakierowanych, na stole stał zaś dodatkowo, grecki żółty wazon nieduży, z malowanymi złocistymi pasami pierścieniowymi; biegnącymi z góry na dół na przemian mieszaniną barw; z rysunkami białych żurawi, na żółto cytrynowych pasach gładkiego szkła; tej że repliki dzieła zbożnego artefaktu ozdobnego. Na stole znajdował się również stojak na chusteczki dwubarwny; seledynowo – lazurowy z namalowanymi małymi białymi jelonkami, wykonany z wyższej klasy porcelany, od wejścia frontowo od lewej strony były również duże nowoczesne okna podwójnie przeszklone szybami dźwięko i termo - szczelnymi, z kompletem założonych żaluzji jasno – piaskowo – kremowych na obydwa szerokie okna, zakryte z lekka firankami ażurkowymi; tkanymi we wzór gęsto skupionych małych perskich oczek, podłoga natomiast była wyłożona klepkami podłogowymi; drewnianymi, barwy dębowy – ciemny brąz, przykrytymi wyłożonym linoleum z ciekawym wzorem stylowym; czarnych i szarych zygzaków, na jasnym tle śliwowym. W kuchni znajdowała się również kuchenka elektryczna, wraz z piekarnikiem do przyrządzania potraw, oraz mikrofalówka zagranicznej firmy czechosłowiańskiej. Bob zatrzymał się na chwilę i spojrzał na mały trzy - żarówkowy żyrandolek z kloszami z kryształowego zdobionego szkła, z wyszlifowanymi kunsztownie artystycznie metafizycznymi obrazami; białych motyli na pąkach kwiatów białych róż, po czym stwierdził z zadowoleniem; niezłe oświetlonko, ten żyrandol wygląda nieziemsko odjazdowo, to myśląc spojrzał na ścianę po prawej stronie, gdzie nad szafkami przy suficie przymocowana na drewnianym stojaczku z kawałkiem pniaczka, była wypatroszona zmumifikowana biała rzymska sowa z lekko rozłożonymi skrzydłami, Bob spojrzał na eksponat i stwierdził; do tego ta jeszcze niezła ptaszyna, wyglądająca jakby patrzyła z góry oceniając czystość moich dłoni, akurat mi to nie szkodzi i tak nie gnębią mnie żadne wyrzuty sumienia, wykonałem ostatnio kawał niezłej roboty i nic nie mam sobie do zarzucenia, jest nawet lepiej niż myślałem; bieg spraw podąża dla prawidłowych wypełnień zlecanych misji; muszę jeszcze podjąć kilka kolejnych wyzwań, gdy tylko będzie to możliwe; pomimo chaosu istniejącego wokół teraźniejszej sprawy zamachu na Jima Caruso; jeszcze jakiś czas popracuję i zgarnę dodatkowo niezłą ilość forsy; myśląc o prywatnych finansach zaczął analizować przez chwilę swoją sytuacje ekonomiczną i konieczność przyszłych niezbędnych inwestycji; być może to co planował wcześniej; wykupienia prywatnej willi w Ditroid, okaże się dobrym pomysłem godnym urzeczywistnienia, oraz założenia interesu prywatnego; firmy z hurtownią i sklepu z produktami garmażeryjnymi, być może dało by się również odwlec rozwód z żoną Aleksją i tuż po separacji pociągnąć ten jeszcze istniejący związek i być może reperacji pragnący jeszcze nielichej, a może coś się jeszcze odmieni, i nająć żonę na sprzedawczynie do pracy w sklepie, a jeśli nie to cóż; zawsze można zmienić damę życia na obraz miłości ucieleśnionej; królewny nowej, jakiejś białogłowej pełny świeżości apetycznej, w imię nowej jakości; wyrazistej czystości, aż do życia na haju trzeźwości, pełni wielkiej i bez zła zawiłości losu przesadnej tworzenia; czernią duchową niezgody, jej nadmiarem trującym; niby leśne wilcze jagody. Rozważając tę sprawę w powadze średniej moralności, lecz starannie, dla wzmocnienia kości. Bob zrozumiał, że trzeba żyć pragmatycznie, nie był wprawdzie człowiekiem idealnym i doskonałym, lecz wiedział, że oprócz niego wielu niedorzecznych frajerów istnieje na tym Świecie nie lepszych od innych wyżej nominalnych gości i których wegetacja nie wskazuje, że będą coś jeszcze w tym życiu znaczyli, więcej niźli proch jedynie marny; bez żadnych wyższych celów i ambicji; skazanych na bycie małym żałosnym społecznym robakiem stagnacyjnym, a nie ma przecież nic gorszego niż dekadencja istnienia cieniem świata swej nieudolności, bez kreatywnego wyzwolenia, dla lepszych aspektów pracy z pożytkiem potrzebnym dla potomnych; dziedzictwo wieków dzierżących mocy ziem prochów solnych, po Ojcach Narodów dla Prawa wolności przedniej, oraz dóbr pożądanych i granic Państwowych strzeżenia; Męstwem bez wytchnienia i przyszłych Złotych wieków; nowej, coraz większej dobrobytu Praworządnej Chwały; Siły z platyny słów synów nowych zrodzenia; dla skromności intencji doktryny, pokoju wiary powrotu nawróceniem nowym i jeźdźców ze stali; Jihadu, także już później, bieli miłosierdzia również pragnących, choć wcześniej zawieruchy, niepogody losu; przez gniazda wrogiej muchy; pomsty pragnącej za niewdzięczność swą; rodziny ochrony niepragnącej; dla śmierci swej klątwy wskrzeszenia i kostuchy czarnych żniw pragnącej, rządnej zadość uczynienia… . Po tych szczerych przemyśleniach tworzących aurę względnie obiektywnych wyjaśnień; Bob poczuł nieźle wyczuwalną ulgę, która wzmocniła jego motywację ego, stanowczo dla dalszych prac nad wypełnieniem dalszych punktów planu zbożnego zbawienia; jego pragnień surowych ciała prochu; wskrzeszanego na lepszy i wyższy poziom mocy mentalnej, poprzez sens filozofii przetrwania, dla słusznego podążania ścieżkami losu srebrzystego etosu rzymskiego; krętych dróg doktryny kuszącej chciwie, dla trudnej drogi prawdy istniejącej próby Świata; karmiącej chlebem prawa oraz zdrady, zarówno tytanów, jak również boskie potwory, żeby mógł każdy wybierać swoją karmę czasów i przestrzeni; wiecznym uczniem sprawiedliwości, błądzącej jedynie czasem na ostrzu noża, martwej stali chłodu siły, ceniącej moc chciwie, niby Pantera skupiona pośród chaosu; przed atakiem śmiercią boską na krzyżu, wpatrzona, chłonąca opresyjnością czasu, dla zła nieistnienia słabością emocji; syty cień krwi ofiary niegodziwości; ciała, rozpostarty w utopii; serc rozpadlinie, gdzieś w życia ciemnej dolinie… . Dokończywszy tej że opasłej logarytmiki stwierdzeń, w duchu znawczego myślicielstwa oświeceniowo – podobnego i pro etycznie prawicowo – nacjonalistycznego, Bob już wiedział co musi czynić, by rozumiejąc doskonale ten Świat, pełen różnych alegorii złego losu przygód niedobrych; podążać dalej, drogą bezbłędnych hipotez; swojej życiowej filozofii… . Wiedział, iż pewne rzeczy przeznaczenia zapisanego w gwiazdach są nieuniknioną kartą losu boskości, prowadzącą do wypełnienia się w algorytmi dobra jak również zła i dlatego zamierzał działać tylko kompetentnie i wytłumaczalnie na swoją korzyść, nie wierząc twierdzeniom subiektywnym swoich oponentów, którzy od zawsze widzieli go w kolorach sepii negatywizmu; nie rokując mu w swoich wizjach dla jego przyszłości; nowych dalszych przyrostów pozytywnych dla szlacheckości wyższej sferycznie i niszowego rozwoju w duchu mądrości umysłowej; ba mało tego, wróżyli mu nawet, że źle skończy w jakimś więzieniu, gdyż zawsze był z niego zwykły łobuz od dziecka podobno nic nie wart; również według niektórych sąsiadów i księży kanoników, którzy widzieli w tym życiu już wielu złych libertynów, dlatego dobrze znają oblicze i obraz bestii wielu różnych twarzy; w wymiarze niejednego, na pozór zwyczajnego człowieka, pragnącego podobnoć tylko zwykłej i ludzkiej normalności. A tak się składało, że Bob o tym wszystkim już wcześniejszym dobrze pamiętał; już od czasów podstawówki i nie w smak mu to było, dlatego po jej czasie dostatecznych ocen wziął się w garść i zdał egzamin do liceum ogólnokształcącego i skończył absolwentem je z wynikami dobrymi, by później mógł być na studiach wyższych i stać się magistrem nauk w zakresie psychologii, by mieć wyższą moc umysłu i obycia elokwentnie logistycznego i erystycznie werbalnie inteligentnego; przy pracy ze sztabem osób, na wypadek działań w warunkach firmowo – agencyjnie - kooperacyjnych w walce przeciw wrogim jednostkom niebezpiecznym i patologicznie anty – społecznym, lecz sam musiał zdecydować po studiach w Świecie pełnym bezrobocia co będzie czynić już wykształconym demokratycznie tworem pro – rządowym; zważając na to, że był od początku niższą renomą w ocenach ludzi wywiadów środowiskowych; jako były chuligan i członek amerykańskiego gangu w którym uczestniczył dorastając i po drodze ucząc się na własnych błędach, chodząc jednocześnie do szkoły, trudno było typować go; że po skończeniu koledżu będzie tym szczęściarzem, który uzyska pomimo zastrzeżeń natychmiast pracę psychologa rządowego w biurze federacyjnym, być może śnił zbyt mocno, że pragnął tego wszystkiego błądząc w sprawiedliwej prawdzie, być może nawet zbyt długo niż trzeba mu było, ażeby w końcu przejrzeć na oczy i zrozumieć, że te ewidentne sprzeczności są rozłamem szatańskim; braku bycia konsekwentnym ciałem monoteistycznym, dla czynienia kompetentnych i bardziej klarownych działań; w duchu wyższego mandatu zaufania, dla wzorowego obywatela; stanowiącego prowadzenie wzorowych usług, dla firmy państwowo – najemniczej, której łaski prawdziwie nie był zapewne godzien według wyższych standardów; dla idei zbożnego dopełnienia się w tym że oto planie purytańskiej ambicji; dla progresji pozytywnie wzrostowej zysków nominalnie zdrowej; poprzez tworzenie nowych lepszych schematów standardów procedur działań systemowych, w układach bardziej mobilnych struktur zawodowo – etatowo – profesjonalistycznych; dla normatywnej pracy w zespołach wyższej koordynacji i równowagi zarządzania konspektowego; elitarnego i wydajniejszego, dla procesów płynności harmonijnie dodatniej, dla większej dynamiki produkcji; technologicznej i fachowej obsługi sprzętu w dyscyplinie pracy; w formule akordowej starań wyspecjalizowanych… . Wiedząc to wszystko Bob, nie mógł zaprzeczyć temu, że tworząc ten suchy kościany precedens, skazał się sam niemal, że z własnej woli, na Świat pełen obłudy i eliminacyjnej wojny… .
- To wszystko co czynił, wysiłkiem swym prac wszelakich i rozumem ogłady starannym, dla ksiąg geniuszu wiedzy i skrytego w nich słowa; Mistrzem milczącego, które wskrzeszał w swym sercu pragnąc zbawienia od głupstwa nierozsądku; u Boga Mądrości, o ile by Istniał dla niego bardziej, niż by Miał później o tym nie pamiętać; ze względu na dalszy pechowy imperatyw złego charakteru wolnej woli i niedobrych przyczyn nieświatłego losu aspekty nowe; wynikające z dalszej przyjaźni pozornej; z ludźmi ze złych kręgów patologicznie niższych sfer recydywistycznych i psełdo – moralnych; którzy prowadzą różne nielegalne interesy wzmacniające ich budżet, o dodatkowe zastrzyki finansowe, płynące z korupcji; zła koneksji fałszywych, dla współpracy powiązanych przestępczo podmiotów gospodarczych i tych wszystkich; co znał już ich dawno temu i czuł, że chyba jednak wyżej skończy zaprzedany w mafii; uciekając od smrodu molochitycznych szczurów; pnąc się w górę, dla statusu znajomości wznioślejszych i polityki świeższej; maskę iluzji ładu tworzącej, na pozór niedorzecznym późniejszym ziszczeniem się, dla łapownictwa członków wyższych władz elit, w Świecie komitywy i cwanych gier mejkstrimowskich; typowych dla starej romańskiej demokracji, pełnej czarodziejów możnowładczych i magnaterii; pragnących siły przebicia i krwi wilków przymierza; dla nowej mocy pójścia za ciosem przeciw wrogom; coraz bardziej utopijnie mdłym i popadającym w coraz większe niezdecydowanie i chwiejność swoich decyzji w cieniu coraz większych obaw, dla coraz większej stagnacji i armii gnostyków nowej ery dookoła siebie, pragnących nowej ofiary spełnionej; najlepiej z jakichś piśmiennych uczonych, zmarniałych od zaniedbań wszelakich, odzieranych z dominacji wpływów pomimo biegłości wynikającej z wyższej specjalizacji fachowców; przebiegłych branżowo i doświadczonych zawodowo, a mimo to ulegających złudzeniom, dla złych i mylnych analiz rynkowych, giełdowych ocen, rokowań niefachowych i złudnych przewidywań polityki kreacjonistycznej i społecznie etycznej,dla braku zwycięstwa i dumy nowej; pełnej męstwa i świadomości czystej w strumieniu bieli kryształowej życia świętości, by się Świat weselił?… . Prawdziwość tych realnych odczuć duchowych i spostrzeżeń mentalnych sprawiła, że Bob stwierdził iż to wszystko co wie o komercyjnym marketingu i sprawach wojny biznesowej, w czasach ekspansji korporacyjnej w walce o rynki bazowe; dla firm potentatów korporacyjnych; współpracujących ze spółkami kontrahentów i akcjonariuszy, powiązanych branżowo; na zasadach paktów udziałowych i wolno rynkowych, i to właśnie wszystko przyda się mu, do konkretnej misji; stworzenia nowego szkicu prywatnego planu zasadniczego, być może w przyszłości prywatnej spółki firmowej, a jeżeli nie, to i tak może być doradcą finansowym i najemnikiem firmowym, do spraw konsultingu; gdyż w życiu to różnie bywa, kto wie gdyby musiał zmienić fach i zakończył pracę dla swojej mafijnej rodziny, jeśli to w ogóle jest możliwe, ze względu na nowe lepsze czasy, które w końcu być może nadejdą, no i wtedy mógłby się wreszcie odkuć; i zarobić parę nowych dolców, i zmienić nawet swoje auto na jakieś nowsze. Po tych, że oto pełnych słusznej pewności rzeczoznawczej słowach; dotyczących ocen tworzonych, na gruncie słusznej próby; czynienia kalkulacyjnych kroków w kierunku rozwoju ekonomicznego jednostek wolnej infrastruktury gospodarczej, Bob przeszedł dalej w prawo, od strony przedpokoju w kierunku następnego pomieszczenia prewencyjnego i bazowego; – sankcjonalitycznego, wcześniej przechodząc przez kuchnię w kierunku drzwi, by przekroczyć progi pomieszczenia funkcyjnego, i wejść do komnaty gościnnej, pozytywnie urządzonej i wytapetowanej normatywnie i modnie na kolor różowy. Wchodząc do salonu gościnnego Bob Hilczyński dostrzegł piękny efekt przestrzenny; dosyć dużej komnaty wyłożonej bordowo – czarnym dywanem, z motywem okalającym dookoła; czarnymi podwójnymi łańcuchami po zewnętrznej stronie dywanu, natomiast od wewnętrznej strony ze wzorem bestii; trzech szponiastych smoków granatowych, w układzie trójkątnym w kierunku wskazówek zegara; rozsierdzonych mocno i broniących skrzyni ze skarbem swoim ciałem, będącej pośrodku; ze wściekłością i z rozwartymi paszczami, nieco ziejącymi piekielnymi ogniami wojny babilońskiej chwały; co zapłonęła od oręża stali; jeźdźców śmierci siedmiu, nieraz przez gniew Egiptu; diabłów starodawnych niemały… . Na wprost zaś frontowo od wejścia do pomieszczenia lokalnego, tuż przy ścianie na stojaku podwyższającym, umieszczona była statuetka Ronalda Regana; symbolizująca trudny okres starej polityki globalnej i zachodniej, która była dominacją apodyktyczną, przeczącą innym doktrynom ustrojów Państwowych i układom zagranicznym… , po prawej zaś stronie od wejścia, tuż obok z kolei przy ścianie zdobionej freskiem, obrazującym rozmowę Aniołów; przy eliptycznym stole debatujących nad Światem żyjących ludzkich śmiertelników; pragnących Dobrej Światłości Łaski Pobożnej, stała nieduża zdobiona harfa rzymska; a po przeciwległej lewej stronie, pośrodku pomieszczenia, nieopodal kominka z piecykiem ozdobnym na wprost; od lewej strony będącego, od statuetki z tablicą dedykacyjną z napisem; ku pamięci zwycięstwa; duży prostokątny Królewski stół heblowany, z kompletem sześciu krzeseł z oparciem, obitych tapicerką z cielęcej skóry, koloru jasno brązowego, na stole zaś stały dodatkowo; dwa srebrne żydowskie świeczniki; potrójnie żeberkowe, łukowate kształtem z gniazdami i kompletem sześciu świec każdy i znakami sakryzancji; gwiazdami Davida pośrodku. Na wprost frontowo od kominka, na przeciwległej ścianie; przy którym to, po jego lewej stronie, był usadowiony stojący zegar Portugalski z kukułką; wisiał powyżej na otynkowanej gołej ścianie duży obraz Szwedzki; płócienny, przedstawiający konne polowanie na lisa, z udziałem gończych psów myśliwskich, poniżej zaś niego wąska wersalka Francuzka, kawałek od stołu fioletowa; dłuższa wygodnie komfortowa, a tuż obok po prawej, fotel tronowy; masywny, wysoki, metalowy, z oparciami dużymi, złocony już nie nowy; obity suknem kaszmirowym, i obok dalej po prawej, w narożnikach sali; wielkie donice z palmami, być może nawet niegdyś takie same miał Stalin, pomiędzy nimi zaś mały wąski stolik, z szufladą prostokątny z jasnego drewna, wraz z taboretem do kompletu; nagim lakierowanym, z blatem siadowym nie przykrytym suknem żadnym ozdabianym; biurkowy, z Bibliom na blacie lśniący ładnie cały, powyżej duże dwa okna szerokie, przez które światło wpadało ukosem wysokie; rozjaśniające sprawy dla mózgowia, by człowiek nie był niemrawy, jak zły cień Lamota boskiej szaty ziemskiej; z platyny i złota. Przy suficie zaś, będącym dosyć wysoko, był cztero - żarówkowy zawieszony żyrandol szeroki; kryształowy, okrągły, z kloszami podłużnymi, na listwach przymocowanymi, zdobionymi, szlifowanymi od zewnątrz; ze wzorem dużej ilości małych białych rybek, płynących jedna za drugą. Natomiast w narożniku lewym, po przeciwległej stronie sali od Biblii; którą być może również czytał Józef Stalin, stała stara Grecka lampa jedno – żarówkowa; wysoka, drewniana, ciemno – brązowa, z dużym abażurem kloszowym, koloru; czerwono – karminowo – różanego, kwiatowego. Bob spojrzał na wystrój wnętrza całego i rzekł; piękna kwatera robocza, no klasa; porządny pokoik niczego sobie; prewencyjnie dobrze stylowo urządzony, i poczytać można nawet w imię wyższych ambicji, by wzmocnić nieco umysł, na dodatek obraz malowany farbą olejną wygląda rewelacyjnie, nie ma nic lepszego niż kawał dobrej sztuki klasycznej, dla wytrawnych koneserów i nieziemsko estetycznie wyżej wysublimowanej; dla rozkosznie lekkich i realnie wzniośle uskrzydlonych doznań piękna subkultury życia; w sakryzancji bimoltywnie białej; dla umysłu każdego człowieka tradycyjnie porządnie starannego i dzieł pragnącego kunsztownie majestatycznych. Akurat tak się składa, że jestem tym człowiekiem, który potrafi docenić prawdziwą Sztukę renesansu i nie tak jak niektórzy; ci co nie mają wyczucia gustownego smaku, i wolą zawody wioślarskie, niż chodzić do galerii sztuki, by docenić dobrej jakości misternie z namaszczeniem malowane przez mistrzów obrazy. A tak w ogóle od tego i wielu innych spraw, rozwoju istoty ludzkiej, zależy dojrzałość emocjonalna wielu normalnych obywateli, gdyż sztuka wzbogaca duszę i zwiększa psychiczny potencjał umysłowy, by mieć serce siły mądrości swojej Boskiej; dla czułości inteligencji i białej wojny Aryjskiego Jichadu; jak mistrz nowo-żytnie nieugięty, gdy nadejdzie próba nieunikniona, by przemóc siły wrogiej opozycji; zła przeciwstawnego, co do naszej prawdziwej doktryny; ultranistycznie pro prawicowej; pragnącej ogłady i zdrowej inteligencji klas wyzwolenia; bez krztyny nawet złej obłudy cienia… . A tak w ogóle k woli mej słusznej świadomości pamięci odświeżenia; pamiętam dokładnie z dokumentów dane; dostarczonych mi przez Franka Boro, ten Jim Caruso, to był jakiś cholerny Angol; butny, bezżenny singiel, kawał pieprzonego sukinsyna, miał przyjaciół i dalszą rodzinę Angolską również w Niemczech; byli tam wcześniej, dwa pokolenia wstecz i są dalej niezbyt cenioną mniejszością narodową, dalej niemalże w obcym kraju i prawie swoim domu, lecz nie do końca, ze względu na animozje skrajnej prawicy, i złe nastroje panujące w tamtejszym kraju pełnym mejkstrimowsko pobożnych narodowców; martyrologicznie rzymsko – katolickich, pragnących tylko ładu, i wszystkich swoich samych, bez żadnych zbędnych kłopotów w Ojczyźnie i obcych podstępnych kolaborantów; fałszywie żydowskich Anglikańsko, symulujących ciało bratniej współpracy psełdo - chrześcijaństwem i działających ewidentnie na szkodę kościoła; świeckich uczestników w Wierze, dla wspólnych zgromadzeń anchibiortyzalnych. Poza tym gość miał, póki żył; rodzonego starszego brata, właśnie mi się przypomniało w sowiecko – rosyjskiej mafii, u Aleksandra Tumalkczewa; u którego był kurierem, a nawet trochę jakiś czas wcześniej, głównym księgowym; póki nie zyskał zmiennika i nie przeszedł do innej fuchy, no a to na dodatek razem z zaległymi podatkami szanownego obywatela i lennika, który odmówił współpracy i płacenia za ochronę firmy i jej mienia, nie mogło oznaczać nic dobrego, zważając na to, że nie miał nawet umowy z żadną konkretną agencją rządową; ochrony osób i mienia, i oszczędzając na swoim bezpieczeństwie; chyba nadmiernie mówiąc i myśląc szczerze, swoją cenną kasiorę, muszę stwierdzić zatem ponad wszelką wątpliwość, iż człowiek ten musiał być chyba jedynie jakimś zwykłym niedorzecznym wariatem; jakich wielu stąpa po naszej Boskiej ziemi. Milicja być może nie zwęszyła, kto mógł dać zlecenie na zamordowanie Caruso, prawdopodobnie nie znaleźli jeszcze żadnych konkretnych śladów, na miejscu zbrodni, i być może nie mają świadków naocznych, którzy by donosili jakoby widzieli kogoś w czasie zamachu i będącego nieopodal; w odległości bezpiecznej poza promieniem wybuchu; wyglądającego dziwnie podejrzanie i nietypowo; pełnego fałszywego spokoju, podczas gdy dookoła panował rozgardiasz, i ludzie wpadali w panikę z powodu wybuchu. A na tle późniejszych wywiadów środowiskowych sprawdzania powiązań z innymi ludźmi biznesu; mającymi firmy z innych miast, i układów z nimi; gdyby takowe były, bardziej lub trochę mniej komfortowych, być może nie dojdą do powiązań niektórych z nich z konkretnymi członkami, na terenie działania mafii; będącymi wpływowymi ludźmi syndykatów, dla których załatwiały promocyjnie taniej, po znajomości; jakieś kontraktowe zlecenia na budowę uzgodnionych obiektów branżowych. Poza tym ludzie znający ofiarę i mieszkający w jej dzielnicy też nie muszą nic wiedzieć o jej interesach zbyt wiele, jak również o jej życiu prywatnym i spotkaniach z osobami z wyższych kręgów elit, na pewno nie należał do ludzi infantylnie nierozsądnych, i nie mówił każdemu wszystkiego, bo gdyby tak było zapewne żył by jeszcze krócej, a tego by Jim nie chciał na pewno najbardziej; gdyż kochał swoją pracę i dom, konto w banku i wszystkie dobre koneksje; od których zależał jego lepszy los, puki nie nadszedł czas wielkiego pecha i nieuniknionego fatum; cienia śmierci w którym uknuto spisek i wydano wyrok śmierci na jego doczesne istnienie; nim to się jednak nie stało, cenił również swoje wszystkie osiągnięcia; zbożnego finansisty i fircyka męskiego dla kobiet; których znał trochę w życiu i ceniąc; jako wzorowy ateistyk kulturalny, uznający prawo świeckiej demokracji państwowej, i prewencyjną wyższą etykietę; „ moralnej ” i prywatnej higieny duchowej; na poziomie szczerej wolnej miłości sentymentalnie prawdziwej, działając zawsze kochankiem dyskretnym, dla swoich kobiet incognito; w imię uczuć nieśmiertelnych; jeśli by mogły istnieć na dłużej; no chyba, że było by inaczej, i musiał by zrezygnować z któregoś ze związków politeismatywnych; i to potencjalnie mogło by uszczuplić siłę jego ducha całego wnętrza sercowego; gdyby nie wynikało z jego woli, a z zawodów miłosnych od strony kochanek, i tworzyć patologię stanów para - normalnie depresyjnych i potencjalnie szkodliwych dla zdrowia psychicznego; wskutek życiowych rozterek i sprzeczności z kościołem kanonicznym monoteistycznym, który protestuje przeciw rozwiązłości seksualnej, i potępia nierząd przeczący prawdziwej woli chrześcijaństwa żydowskiego, a także widzi obłudę grzeszników, niepragnących legalnego małżeństwa rzymsko – katolickiego, z kolei Jima nawet bardziej niż innych zawsze to wkurzało, kiedy gogusie kleru czepiali się jego prywatnych spraw, i próbowali wywierać dostojnikami kleryckimi presję na niego; by próbować mieć snobistyczny wpływ na jego życiowe decyzje strategiczne; od których zależał wybór konkretnych ścieżek życia; często pod wpływem nacisków chociażby niedużych publicznego otoczenia; syconego ciągłą agitacją, obsesyjnych na tle religijnym księży; często w imię późniejszych szczerze mówiąc subiektywnych sugestii uszczypliwości sąsiedzkich lekko mówiąc, i drobnych nieporozumień, oraz zwykłych animozji. Hilczyński wiedział, iż wielu jest ludzi nie mających umiaru; cała banda zachłannych na żądze i sex popaprańców, żyjących nieustannym zwyrodnieniem, i brakiem prawdziwej miłości, czuł, że to trochę go usprawiedliwia z jego grzechów zawodowego zabójcy, czyściciela i speca od brudnej roboty, a chodzi przecież również i o to, by nie cierpieć swojej profesji, i wierzyć w Zbawienie Świata; tworzoną względną racjonalnością działań dzisiejszych, unikając wszelakiego zapchlonego stylu mącicieli, będąc jednocześnie bardziej tak jak trzeba, w zgodzie ze swoim sumieniem i ideologią; budującą prawdziwie twardy charakter, dla spełnienia w dziele nominalnie czystej filozofii, usuwającej patologiczny fałsz; obłudnie kłamliwie normalnych społeczniaków, po cichu i skrycie niszczących wzorowo działający system perfekcyjnej demokracji; dla innych niższych tworzenia kanonów, i postaci mizerniejszej tradycji ładu i porządku publicznego, a nie o to przecież chodzi; by czarny szczur brudnej inwazji mocy, szerzył się przesadnie, zjadając nasze aryjsko – białe ziarno Szczerych Braci Prawdziwej Boskości; zakonu racjonalistyków, i członków oświeceniowo - górnolotnych zlotów synodialistycznych; srogiej reguły reżimu nietolerancji, przeciwko wrogim elementom, naszej złotej krainy; postaciom niegodnym, robiącym sobie kpiny z prawdziwej Ameryki przymierza; personami czarnych kart życia losu, jak niegdyś w nieczystej Persji za czasów Hanibala, gdzie rzeki mlekiem i miodem wtedy niebyły chyba, aż tak znowuż płynące jak myśleli Rzymianie, spragnieni wiecznej chwały i zwycięstw; poszerzenia wpływów dla władzy, i cennych łupów wojennych. Bob wiedział również, że musi czynić więcej niż mniej, nim w końcu kiedyś nie zgaśnie; nie można zaniedbywać swoich obowiązków, trzeba być sumiennym i rzetelnym we wszystkim co się czyni; w każdej słusznej sprawie i misji bojowej; na chwałę wyższej racji bytu preferowanej; niźli by miały rządzić, wszędzie tam gdzie ich nie chcemy naszą Boską Familią, jakieś zapchlone psy, czy inne padalce, albo też jakieś niemądre bydlęta, i działające ewidentnie, na niekorzyść rozsądnych Person i Kreatorów konkretnie kreatywnych; dla działań zyskownych, dla rozwoju i postępu; w naszych Kręgach wtajemniczonych i zaprzysiężonych bojowników słusznej prawdy, i słusznej strony mocy; dla spełnienia w tym śnie przebudzonym; co powstał z planu natchnionego proroctwa lśniejącego; równowagą strategii, dbałych budowniczych Nowej Ery; pełnych zaradności i czystości schludnej, w pełni niepojętych, dla każdego zwyczajnego człowieka; pełnego wyniosłej pompatycznej ignorancji, i permanentnie dziwnego snobistycznością, dla żołnierzy renomy elitarnych, pragnących tylko szczęścia i wyższej twarzy dumy, zbudowanej walką i zwycięstwem, by nie żyć cieniem stagnacji nie męstwa, czy innej zarazy zła innowierstwa; a zbudować swój obraz siły doniosłej w tajemnicy Dnia i Nocy; splecionej w czasoprzestrzenny tunel; odstąpienia od herezji zapomnienia, odczuć piękna świeżych i prawdy; biegnący, aż po jasny motyw sumienia uczuć tłumionych wybawienia; w pieczęci białej, i jak mąka pszeniczna kuszącej, by naruszyć ją cudem; w skruchy skromności tłumaczeniach doskonałych… . Rozumiejąc to Bob bardzo dobrze, znał swoje wszystkie nominalnie rewelacyjne preferencje; obywatelsko menistycznie sztabowe i mafijnie regulaminowe, zdawał sobie sprawę, co trzeba teraz czynić, żeby było stanowczo realnie lepiej; teraz gdy milicja federalna szaleje i robi masywnie konkretne dochodzenie, idąc krok po kroku w kierunku wyjaśnienia tej sprawy, nie ma co się z czymś nowym wychylać zatem, by być wykrytym i niepotrzebnie pochwyconym; na tle procedurami teraźniejszymi prowadzonych spraw, jak również podejrzanym dodatkowo o bycie powiązanym z wcześniejszymi nieczystymi czynami przestępczymi. Pojutrze trzeba z tond zniknąć i to szybko, a nawet jutro, na cóż komu zbyt długo czekać, a szczególnie mnie; porządnemu druhowi tej szczególnej misji, i przyjacielowi organizacji sprzymierzonych ludzi Jichadu; wyrównującej poprzez nasze dłonie rachunki, za haniebne sprzeniewierzenie się, jej słusznej mocy i kapitalistycznej władzy separatystycznej; a ta zwyczajna niedorzeczność, nie powinna mieć nawet miejsca w rozsądnym prawicowo partyjnym Świecie pro demokratyzacyjnym, i nacjonalistycznie zwalczającej obłęd innowierczy diabelskich dla kobiet lordów rozbestwienia, na dodatek w rzeczywistości realnie Świętej Symboliki, taktowności tradycyjnego małżeństwa pospolitego, i podatki jak trzeba na czas płacącego; lennikiem słusznie zobowiązanym, w imię wyższego bezpieczeństwa behawioralistycznego, oraz braku cudzego u siebie absurdu niedorzecznego… . Tak; ta słuszność wizji, właśnie w jego cnocie osobistej wiary wzmacniała go i dawała mu otuchę; z powodu jego mądrych przekonań; aż do postaci mega totalnie, niesamowicie wręcz niebywałej pewności siebie; a całe te dzieło mistyki kontynuowane; rodziło moc w jego sercu nadziei i sensu zwycięstwa płynącego z oświecenia intelektu, na zacniejszy poziom filozofii zbawczej normy istnienia, i tym samym obaw duchowych i ograniczeń genialnego wręcz unicestwienia… . Bob zrozumiał już wszystko co mu było trzeba, Frankowi Boro nie musi mówić wszystkiego co myśli i na każdy temat; pewne sprawy są strefą prywatnych rozmyślań; sądów dla osobistych tez, na temat spraw poufnych wymagających dyskrecji oraz ograniczonego dostępu do pewnych szczegółów twierdzeń; nawet zdaniem wielu; gdyby o tym wszystkim obcy wiedzieli co nie trzeba i niepotrzebnie; jak również o rzeczach niebezpiecznych, i relatywnie subiektywnych ideologicznie, i nie przez każdego preferowanych, których głoszenie jawne ktoś mógłby uznać za zwykłą niegodziwie przesadnie szkodliwą herezje; niekulturalną mafijnie i rodzinnie, w Świecie Kościoła tolerancji, i Krzyża Pańskiego Miłosierdzia; i tu lepiej jest uważać na słowa, i co się mówi i komu, by nie dopuścić ażeby mieć kiedyś za to ściętą głowę, jak jakiś zwykły amator; tępy i nie obyty, do tego za zbytnie gadulstwo, i przesadę wynikającą z nietaktowności i zbyt długiego języka, dla tego pewne rzeczy lepiej jest zachować tylko dla siebie, i nie puszczać nikomu niepowołanemu nawet pary z ust. Poza tym muszę mieć jakieś konkretne alibi, dla gości ze służb federalnych, gdyby coś węszyli, i wypytywali się o różne persony, oraz chcieli mnie podejrzewać o cokolwiek na tle zamachu w New York, dobrze by było gdybym im powiedział, iż byłem tego feralnego dnia; kiedy zapytają o godzinę, to u siebie w mieście na miejscu w Filadelfii, i nie ruszałem się z miasta nawet o krok, i byłem w nowej świeżo otwartej, dosyć dużej i przytulnej kawiarence; pod budą u Alberta, chociaż mogli zmienić teraz szyld reklamy na inny, i że mieli tam również bardzo dobrą pizzę, i szejki mleczne dobrej jakości Prima Sorte, i być może w tę wersję uwierzą, gdy im ją opowiem dosyć przekonująco, a jak nie, to będę musiał coś jeszcze wymyślić, i wytłumaczyć całą tę sprawę trochę dodając faktów, i trochę ściemniając, by mieć nieco lepszą wiarygodność, gdy to jednak zawiedzie; może dam radę załatwić jakichś gliniarzy; gdyby pytali nie na komisariacie, a w jakimś bardziej ustronnym miejscu; gdzie nie ma aż tylu rzeczowych świadków, być może będę po prostu mógł kropnąć tych detektywów znienacka, z mojej dziewiątki na ostrą, i wtedy problem przesłuchań zniknie choćby na jakiś krótki czas, chyba, że będzie inaczej i nie będą nawiedzeni, by do mnie przyjść, przywiedzeni instynktem naszych czworonogów; wówczas będzie to znowuż kolejny piękny cud, i mając tyle szczęścia oznaczać to będzie, że znowu zyskuję prawdziwą, relaksacyjną i odprężającą dozę świeżego świętego spokoju normatywnego. Tak; przemyślałem to już konkretnie, idę przepłukać tylko twarz w łazience toaletowej, jak również wcześniej spocone ręce nad umywalką ceramiczną, oraz spożyje koszerny pokarm; w kieszeni spodni mam jeszcze zdaje mi się zaległy baton marki; „snickers”, mam nadzieje, że nie roztopił się zbytnio, później po higienie jeszcze tylko zastawię drzwi szafką, i zadzwonię do recepcji, by mi teraz nie przeszkadzano, bo czytam artykuły prasowe, i chcę mieć święty spokój i ciszę, jak makiem zasiał, a jakiś czas później na czuja chyba się zdrzemnę; jakieś dwie, czy też trzy godzinki, ustawię sobie alarm na ręcznym zegarku elektronicznym marki Citizen, w kuchni jest kran z wodą, żeby popić sobie posiłek, i poczuć się jak w Raju, poza tym jak wstanę muszę przejrzeć parę kanałów telewizyjnych z informacjami; może będzie coś na temat zamachu bombowego, i zdradzą szczegóły ile dla opinii publicznej, oficjalną wersją potwierdzają, że wiedzą na ten temat... . Następnie prawdopodobnie, będę musiał pomedytować, i zebrać siły duchowe; kto wie, być może nawet odmówię Modlitwę Pańską, Katolickie modły, to często spotykany aspekt i dobry dodatek bojowy wspomagający technologię Zen gaj, i Tai chi, i uznawany na starym kontynencie w Europie, nawet przez „wampiry” i ludzkie „czarne wilki”; za słowo krwi menchizalnej i białej; być może wpłynie to pozytywnie na moją Jichadową duszę i ciało, oraz uwzniośli mój umysł, dodając myślą skrzydeł, dla wyższej mądrości. Po tych sakralizmach obrządków, przepłuczę prawdopodobnie ino jeszcze zębiska, wodą przeczyście klarowną krystalicznie, i golnę parę łyków białej, doskonale oczyszczonej i chlorowanej, na wzmocnienie kości, by poczuć moc wyższej jakości, i prześpię jeszcze w letargu choćby, czujnym będąc, jak czarny mistrz assassiński, godzinkę jedną czy też półtorej jak prawdziwy facet i men, dla wzmocnienia trzustki i tricepsów, by mieć siłę jak prawdziwy rzymski złoty dziki lew, by nie być słabym jak jakiś gamoń z Hollywood, tylko trzymać fason, i być dziarskim gościem jak prawdziwy zawodowiec... . Bob nad ranem przed świtaniem brzasku porannego, ocknął się z letargu na krześle przed gazetą, przy stole rześki i wypoczęty; chyba przysnął na chwilę znienacka nad artykułem o wielorybach zagrożonych wyginięciem, to smutne, że te wielkie i dumne zwierzęta, do dziś bezwzględnie wybijane są przez bezdusznych oraz bezmyślnych, nieodpowiedzialnych wandalów, i złodziejskich wręcz kłusowników, pragnących jedynie łupić cenne dobra naszych świętych mórz. Po tych rozważaniach wstał i poprawił włosy, przeciągnął się, zrobił całe pięć przysiadów, i po chwili poszedł wypić szklankę zimnej, przaśnej; świeżej wody, po drodze do kuchni pomyślał, że to prawdziwa wendetta pracować dla Franka za tak niską gażę, i nie dostać nawet podwyżki za nowe zlecenie branżowe, po tylu latach ciężkiej pracy dla firmy, a niech to, że też taki los spotyka akurat wzorowych i starannych najemników, krojonych nieźle z zysków przez swoich własnych mocodawców, stwierdził stanowczo Hilczyński; zniesmaczony z lekkim niezadowoleniem; kto inny przędzie pewno znacznie lepiej, ale i pewnie wykłóca się bardziej walcząc o swoje, i tu jest jedynie małe ryzyko; że nie wystarczy język mieć w gębie, jak mocni w słowach chłopcy ze wsi uniesieni wywyższoną dumą, lecz bardziej trzeba być skromnym, ale i stanowczym graczem działającym z wyczuciem bez przesadnych nacisków, i nie głupim przy negocjacjach, podobnym zapewne do sławnego fizyka atomistyki Alberta Einstein'a, który stworzył teorię względności, znając Pirgolle tworzące ciągi łańcuchów liczb względności układów warunkowych działań zależności eliptyzowanych w dyptyzalny schemat wyrównanego zrównowarzenia logarytmicznego... . To nieźle syci zmysły i budzi wyobraźnię, by tworzyć dalsze rewelacje, i nowy lepszy ład; ażeby znikał Chaos duszy przeganiany za mgły Japońskie, kwiatów kwitnących wiśni, dla piękniejszego wytchnienia w lekkości spokoju nauki, pośród białej origami sztuki... . Te światłe spostrzeżenia rozjaśniły mu umysł, był pewien że już od dawien dawna czas nagli, i ucieka w otchłań nieistnienia zmieniając w proch coraz bardziej, stagnacji opieszałe ciało; zazwyczaj jakimś pechem dla zbytnich utracjuszy, często złem zrządzenia losu zapisanego w srebra lśnieniu sercem rozrzutności niefartownie; chciwością wybranych gwiazd, a trzeba iść za ciosem czasu i przestrzeni, w imię dominacji dynamiką posunięć racjonalną, istotą strategii, dla pożądanych efektów wynikających z konsekwencji podążania drogą działań perfekcyjnej staranności, prowadzącej do numizmatów duchowej siły i osiągnięć nominalnych; prawdziwie tworzących dalsze ścieżki powyższej polityki strukturalnej, dla rozwoju w misjach prac; w dalszych członach tejże filozofii operacyjnej; biegnącej sensem w kierunku wyższej platformy sukcesów spełnienia, i wyraźnego członkostwa obywatelskiego zwycięstwa, systemowo – zbożnego, i lepszego nawet niż cygańskie marzenie pana księdza Robaka; pustelniczego mnicha... . Po chwili Bob przyszedł z powrotem do pokoju, odblokował drzwi wyjściowe i przejrzał pocztę głosową telefonu cyfrowego, nie miał jednak żadnych szczególnie ważnych wiadomości, jedynie jegoż matka zawracała mu głowę mówiąc szczerze; znowuż przynudzała jak zwykle; Bob drogi syneczku wpadnij jeśli możesz, zrobiłam bardzo dobrą szarlotkę, przyjdź pojutrze z żoną na herbatkę to pogadamy trochę o życiu, i o naszych sprawach rodzinnych, miał także wiadomość od Leonarda, szczerze mówiąc żenada; znowuż pragnął wsparcia „biedaczysko'; - cześć bracie, jak się masz, dawno nie gadaliśmy, a tak w ogóle to może byś mi pomógł jeśli tylko możesz z tym samochodem; muszę naprawić silnik w Jeepie Cheroke, i brakuje mi pomocnika, kiedyś pamiętam zapowiedziałeś się nieźle, i mówiłeś; jak by co, gdybyś kiedyś potrzebował pomocy, to służę chętnie; więc trzymam cię za słowo, to może by tak pojutrze, wpadnij do warsztatu o szesnastej, to mu trochę pogrzebiemy pod maską, chyba że masz inne plany i nie możesz, bo coś ci innego wypadło to przedzwoń, a się dogadamy i uzgodnimy co i jak; o i koniec tej wiadomości stwierdził zdziwiony Bob. No tak, muszę to przemyśleć; pojutrze to mi koliduje z zaproszeniem od matki, poza tym i do niej nie wiem czy dam radę wstąpić na ciacho i pogaduchy, i chyba raczej nie, to wyślę jej przynajmniej później SMS'a. Czy też przedzwonię i do brata również, bo teraz nawet na to nie mam czasu, niedługo mam wyjazd do Filadelfii, a czas nagli; muszę się przygotować i przeczyścić buty jakąś małą szmatką, czy też nawet jakąś chusteczką jednorazową; nie chcę przesadnie rzucać się w oczy na ulicy, wyglądając jak jakaś fleja, później także jeszcze pościele tylko wyrko, by nie być gorszym od gości z kicia, bo dopiero by było, miał bym przez to niższą renomę starannego gościa; gdyby ktoś z wrogiej opozycji dowiedział się o tym czego na szczęście tutaj nie ma, że mam ciągle syf w pokoju i zwykły burdel, ludzie! to chyba później gdybym tam był, musiał bym powiesić się sam na jakimś ręczniku, czy też innym prześcieradle, a tak znowuż kultura, nie pogadasz człowiecze, ten błysk porządku, który zaraz tu będzie, ma aż zapierać dech w piersi, i świadczyć o mej chlubnej rzetelności w cnocie zaklętej pokutnej skromności, dla schludnej czystości porządków nowych higienicznej mości. Bob Hilczyński, karmiąc się zbawiennym optymizmem i marząc o wiecznej wolności nieokiełznanej żadnym kaprysem bałamutnie żydowskiego prawa milicji obywatelskiej; federalnej Ameryki Łacińskiej Stanów Zjednoczonych; o co to to nie, tylko głupiec daje wszelkim psom wodzić się za nos, oraz innym urzędniczym agencyjnym szelmom i wierzy w ich praworządność, powierzając swe sprawy w ich często brudne łapówkarskie rączki, pragnące oczyszczenia obrotem nieuczciwie zarobionej waluty; zdobytej za załatwianie nielegalne spraw w ramach koleżeńskich koneksji; dla ludzi często niegodnych żadnego poświęcenia, lecz i tak muszą komuś służyć, gdyż nie są dogiem bezpańskim, tylko zwierzęciem rządowym; syconym mięsem różnych i wielu ludzkich twarzy demonów i śmierci; subiektywnie przez nich pożądanych w krainie zapomnienia; dla luster Egipskich żądzy pełnych cienia... . Bob rano o szóstej był już gotów do drogi, musiał już opuścić New York, żałował jedynie trochę, że był tu jedynie służbowo, i nie dla turystyki krajoznawczej, by mógł sobie trochę bardziej pozwiedzać miasto, pójść do muzeum, czy też jakiejś galerii obrazów, oraz nagrać kamerą HI-FI dobry film panoramiczny i pamiątkowy do swojej prywatnej kolekcji, by obejrzeć być może później z żoną przy piwku, i z przyjaciółmi na wspólnym spotkaniu sobotnio – wekendowym, i porozmawiać o życiu jak dawniej, za starych dobrych lat wyższej glorii i chwały, gdy mu się lepiej wiodło niż co po niektórym aż do teraz, kiedy jest