wręczasz mi bukiet, ścięte kwiaty,
z podarku cieszyć się nie umiem,
próbuję, staram się nie płakać.
Lecz już je wzięłam, stos ofiarny,
przepasam wstęgą aksamitu,
pachnące, ufne zasypiają,
by raz się zbudzić, raz zakwitnąć.
Pokaż ogrody mi, kobierce,
ja wtulę róże co odchodzą,
do piersi wtulę i do serca,
wierząc że jeszcze się narodzą.
Za oknem ptaki w ciszy trwają,
łzy płyną wolno po policzkach,
będę tej chwili wyglądała,
gdy zaczną rosnąć i rozkwitną.