Biegnij Stasiu! Biegnij prędko!
Nasi wciąż czekają tam!
Zanieś im tę garść nabojów,
niech karabin dalej gra.
Leci chłopiec krok za krokiem,
poprzez zgliszcza, dym i pył.
Już nie myśli o posiłku,
choć przed chwilą głodny był.
Mija rannych i cierpiących
morze smutku, bólu akt,
jest już blisko, coraz bliżej,
kuca, skacze, jak wiatr gna!
Krzyż za krzyżem, śmierć za śmiercią,
kilka schodów, w gruzach gmach.
Stasio wyjrzał – barykada!
Leży martwy jego brat…
Dzieciak zamarł na sekundę,
perły w oczach kwitną wnet…
Lecz ta chwila jest zbyt ważna!
Niemcy zaraz przedrą się!
Już naboje ktoś ładuje,
maszynowy znowu gra,
strzał za strzałem, świst za świstem,
zawirował nagle świat!
Stasiu, Stasiu, bedzie dobrze,
tylko trzymaj, trzymaj się…
Już sanitariuszka biegnie,
może uratuje Cię…
Ale pada pod ostrzałem
- seria rozerwała brzuch.
Wyciągnęła dłoń do góry
- to był jej ostatni ruch.
Leży dzieciak z bladą twarzą,
strużką płyną smutku łzy.
Jeszcze raz chociaż bym pobiegł,
żeby pomóc, bo chcę żyć…
Purpurowa plama rośnie,
dostał kulą prosto w pierś.
Panie proszę, pozwól naszym
krzyk zwycięstwa dzisiaj wznieść…
Już go nie ma, już odpłynął,
dusza leci w siną dal.
Lecz odwagą swą zasłynął,
jak koledzy, ojciec, brat...
Basia leży koło niego,
miała siedemnaście lat,
zapal dla nich znicz kolego,
koleżanko połóż kwiat…