niech cię w przestrzenie uniosą wysoko,
pomiędzy prawdy, dawne a nieznane,
między świetliste, gwiezdne żyroskopy.
Płyń Nautilusie, steruj kapitanie,
pierwszy oficer u twojego boku,
dziś pięknie widać stąd gwiazdę polarną,
dziś złoty księżyc wygląda uroczo.
A kiedy mgły się emilcińskie wzniosą,
by w cudnych barwach krążyć nad polanką,
zawróć, zacumuj tak by ich nie spłoszyć,
one jak zorze pośród olszyn tańczą.
Gdy się rozproszą, znikną niespodzianie,
jakoby wcześniej wcale ich nie było,
na trawie będzie stał jak niegdyś kamień,
a listki olszyn wciąż będą tańczyły.