przywykł że znika w chmurach
co skrywa bardzo chciał wiedzieć
natenczas stawał w zadumie
po latach w łóżku szpitalym
ciekawość dziecka odżyła
zbudzona chemią terapii
obsesja odkrywcy wróciła
w ideał obrazu spłynął
do wspomnien których entuzjazm
w niewolę sen wzięły i jawę
barwami i kształtów przecyzją
iskrzenia w gasnących oczach
rozbłysków słońca na twarzy
gdy ciało w nirwanie stygło
tam wcale być nie powinno
od dziecka choć rąbek chciał ujrzeć
za niebotycznym murem
do dzisiaj dołem przechodził
aż leci i znika w chmurach


















