i niech ciskają z rozmachem kamienie,
a ja cię będę w usta dziś całował,
a ja cię będę tulił dziś do siebie.
Niech coraz gniewne rzucają spojrzenia,
niech się w piołunie skwapliwie nurzają,
ja będę z oczu twych czytał marzenia,
ja cię w pachnące ogrody wprowadzę.
Twoje westchnienie, zadziwionej jeszcze,
stanie się czystą melodią, jak rosa,
skąpani ciepłym, przedwieczornym deszczem,
wśród kilku fiołków zatańczymy boso.
...A gdy powietrze wypełni się śmiechem,
aż nienazwana go okryje chwila,
będziemy twarze pieścić swym oddechem,
będziemy drogę wskazywać motylom.


















