Darem losu nazywam dziś Twe płomienne czyny&#8230;<br />
O ile oddalam się wedle chwili dnia nie woli wieczystej&#8230;<br />
Przypływająca zza mgły łez Twoja pomocna dłoń i sielanka utapiających spojrzeń w niestrudzonym świetle&#8230;<br />
Uśmiech Twój rozświetla wszystkie wokół rzeczy ten jedyny niezdobyty w podniosłych snach na szczycie i utajonej zasłudze&#8230;<br />
Upajam się jedynie tym co z bliska dostrzegalne lecz pod zasłoną ciszy i spokojnej nocy przemawiam w każdy zakątek serca swego&#8230;<br />
Chciałbym móc zapłakać w ramionach lekkich tych anielskich które wciąż zamknięte dla mych oczu&#8230;<br />
A jednak chwile upamiętniają ten dzień w którym wszystko wygasło by kiedyś myśli pogrążone w tysiącach marzeń przemogły barierę która natenczas dzieli nas&#8230;<br />