Grząska ziemia czyha
Bo czy nie tak wygląda życie?
Biorę łyk ze szklanki przyszłości
Woda w popiół się zamienia
Bo czyż nie popiołem jest sens
Ludzkiego istnienia
Patrzę na ciało Selenie
Upajam się blaskiem gwiazd
Po chwili zdradzieckie promienie słońca
oślepiają na wieczność
Otwieram swe usta
Z nich tysiące węży pełznie
Bo czyż wąż
To nie boskie stworzenie?