Kiedy usta szepcząc kłamią
Ciągle wspinasz się na szczyt po trupach
Więc sumienie chcesz czymś zająć
Ty chcesz wepchnąć mu szmatę w usta
Żeby nie krzyczało z rozpaczy
Chcesz zasłonić mu oczy
Ono jednak wszystko zobaczy.
Usłyszy, zrozumie, krzyki stłamszonej moralności
Myślisz że z czarnym szalem na oczach
Nie złapie ostrości, nie zobaczy całości i
Nie dojrzy wrogości w Twoim działaniu
Jesteś hipokrytą kiedy mówisz innym o dawaniu
Czegoś z siebie
Dobro się mnoży gdy je dzielisz
Wiem to ze szkoły życia, nie tej od nauczycielu
Jednak Ty z matematyki nigdy nie miałeś ambicji
Chcesz mieć piątkę na pokaz?
Skorzystaj z korepetycji...
Bo miłość to plotka
Tutaj się jej nie spotka
Tu szczytem marzeń jest wygrana w toto-lotka
Życie bez pracy i żadnego wysiłku,
Jak robaki – tak od posiłku do posiłku.
Mówisz, ze wcale tak wiele nas nie różni
Lecz jesteś w błędzie, my nigdy nie byliśmy równi
Docenię efekty jak włożę w nie prace
Dostane za darmo, to szybko to stracę
Ty myślisz, że dobrze wiesz komu możesz wierzyć
Bo masz pseudo-przyjaciół,
I macie wspólną księgę przeżyć
Zbieranina tchórzy schowanych za mięśniami i tatuaże
Najgorszy typ człowieka – ludzie przepełnieni strachem
Więc nie bądź głupi
Życie to więcej niż wóda i kluby
Musisz być silny jeśli nie chcesz się w tym zgubić
Wiem, ze swoje wady najtrudniej jest dostrzec
Dlatego wciąż nad sobą pracuje
Choć czasem bezsilność bierze górę
I brakuje mi odwagi
Nigdy nie zrezygnuje, bo wiesz,
Chcę być jak Superman, ale nie chcę być super
Ten cały lansik i bounsik
Ja to wszystko mam w dupie
Bo żeby Cię szanowali wcale nie musisz stać na szczycie
Mówisz, że to trudne?
Ja powiem Ci krótko „życie”...
23.08.2011r.