kącikami ust
nie oczu
językiem więcj żądać
na szyi
wygryzać się w zapomnienie
palcami błądzić
budzic zadowolenie
wargami podróżnika
zdobywac szczyty Ciebie
czasem trochę zagubić
by odnajdywać w niebie
lubie też iskrę w oku
uśmiech ust
tych niżej
słony smak soku
gdy natężenie doznań
drogą do zatracenia
lubię się w Tobie chować
całkiem bez znieczulenia
lubię to powtarzać
gdy dochodzisz
do nirwany
Twoje ciche krzyki
czasem szepty
„kochany”
lubię czuć na sobie
Twoje słodkie perfumy
i ślady po paznokciach
na plecach
sercu
duszy
02.09.2011r