tak transparentnie lekka
wplątuje się w kłótnie
rozterki
spływa stróżkami po twarzy
chowa się czasem za rogiem
to wyskakuje znienacka
kiedy przechodząc alejką
płaczesz nad uschłym powojem
poezja pełza po chmurach
aż niebo błękitnieje
a nawet wtedy gdy ciemność
okopci je dla odmiany
ukryta w rynnie
w kałuży
w słońcu i łanach zboża
między płatkami śniegu
w wyschniętych liściach klonowych
usnąwszy głębokim snem
jest w szczęściu i niespełnieniach
całkiem za darmo
dla wszystkich
na wyciągnięcie ręki