nie ponowi blasku światło
od zachodu do wschodu noc
słońce opada w południe horyzontu
by na nowo wzejść ku północy niebios
rozświetlić cienie zmroku
rozproszyć zaślepienie mgły
ogrzać chłód
kolejny świt cyklem pędu czasu
pcha w przemijalność
zejścia ku wejścia
kolejnych dni
pogłos rozbłysku poranka
rozsuwa pełnie aureoli słońca
goniąc upływ dnia
wznosi swój pierścień promieni
nad krajobraz ziemi
pełnia dnia ogarnęła
rozbłysnęła w polor
błysku lśnienia
wieczór bliski
przestrzeń blednie
światło gaśnie
szaruga ramion
garnie noc
już cicho
zmierzch
i od nowa...............