Mgła ją osnuła porannym owalem
Zakryła liście opadłe na ziemię
I drzewa w parku kryła mlecznym szalem
Babiego Lata mieniące siwizny
Wiszące w trawach, napęczniałe rosą
Niebo przecięte kluczami ptactwa
Którego krzyki hen w dal się niosą
Chłód wciska macki nawet pod ubranie
Butnie z porankiem marszczy swe czoło
Wietrzyk wesoło zakręca listkami
Bawiąc się z rana jak zwykle wesoło
Po nocy oczy kołyszą się snami
Chcąc nadal senne jeszcze majaczyć
Odważnie sylwetkę ranek podnosi
Blaskiem swej chwili chcąc drogę znaczyć
Rdzawym pastelem mienią się drzewa
Głowy oszronił im nocny przymrozek
Liście mięciutko ścielą się w trawach
Świat dziś maluje kolorowy obrazek