wzajemną dozą codziennej normalności,
będącą pochodną niezmiennej losowej.
wtedy zwykłe sprawy się stają magicznie
liturgicznym rytuałem wciąż składanym
w ofierze na ołtarzu miłości trwałej.
stopniowo stapiamy swoje odmienności,
aż połączone w parę, ogień i woda
podwyższą ciśnienie uczuciom progowym.
bywają przegrzane, czasem są skroplone
i opadem siadają na żyznej glebie,
wtedy nieoczekiwanie zakwitają.
2010