Piłeś jak pisałeś
Kochały cię piękne kobiety
Mdlejąc na twój widok
Zakochane pedały
Słały ci liściki i kwiaty
Ty nie potrafiłeś kochać nikogo
Buntowniku bez powodu
Gdyby nie tamta fatalna noc
W Wiesbaden
Garść prochów popita gorzałą
Dziś byłbyś własnym pomnikiem