obłokiem ścielą posłanie
wejrzyj w nie proszę
błyskiem oka czarnym tuszem pocałuj
daj słowo smakiem czerwonej pomadki
słodkich ust obejmij sercem otwartym
oknem
na oścież by tak samo
otwarły się drzwi zrozumienia
jak oczy wreszcie przytul
nadzieją
do piersi krągłej aksamitnej
daj skosztować miękkość
boską bezpieczną
by zaufały tylko wtedy
będą naprawdę
twój uśmiech parasolem
ochroną przed kwaśnym deszczem
skłębionej tęsknoty jak czarne chmury
padające strumieniami
życiodajne
kiedy dostrzegasz