Ściągając z moich oczu zasłony marzeń
Podnosząc żaluzje przerywając nieskończoną miłość
Która kształtuje się w każdym mym śnie, a każda jak motyl
Piękna i ulotna, nie zatrzymująca się na chwilę by odpocząć
Jednak ściągnięty do rzeczywistości, zakładam zbroję
Nieprzeniknionej ,boskiej mocy. Chroniąca przed złem
Składam na mych ustach modlitwę o fantazyjne życie
Z uśmiechem szaleńca dołączam do życia które wstało
W piekielnym raju, by dorastać na oczach boga i diabła
Które gra w cierpienie i wyzysk innych, a na grobach
Tańczą różne uczucia, złe i dobre zlewają się w jedno
By stać się na końcu szarym martwym blokowiskiem.