Strzały kroków w pustych studniach ulic,
gdy idę przez noc,
zaciągając czubkiem buta kotarę ciemności.
W gasnącym blasku latarni zapalam swe myśli, jak świece
I rozgrzewam ducha nocy.
Gdy nadciągają wspomnienia przyspieszam bezwiednie,
by zdążyć przed samym sobą.
Gdy dobiegam do kresu nocy, wiem, że zbliżam się do śmierci.
Na wielkiej planszy życia jedynie noc koi mnie swym spokojem
i pozwala wierzyć,
że dzień to nie koniec.