karmi się resztkami dnia
może zdążę pozbierać
z popiołu marzeń
okruchy codzienności
schowam je pod poduszkę
a potem wrzucę
do serca
sen będzie pilnował
noc musi być długa
by mogła pomieścić
czekoladowe szczęście
niepokorne modlitwy
i łzy
które zagapiły się
na rozkapryszoną miłość
kiedy nadejdzie dzień
nie otworzę
niech sobie poczeka
albo przyjdzie później