sączył się do pokoju przez ażurową pajęczynę
żółtej żaluzji
zostały powiedziane wszystkie słowa
że jest ta druga zatem koniec
ani gorzkie ani podniesionym głosem
raczej delikatnym jak jedwab ulubionej apaszki
ostrożnie bo nowa furtka do przyszłości
już otwarta na oścież nie uszkodzić
tobołki z podłogi w supełek zawiązaną chustkę
w niej porcelanowe bibeloty spinki do włosów
świecidełka na szyję jak puch podniosła
z grudą w piersiach co ani jednej łzy
już nie przyjęły z oczu niebieskich
na ulicę skąpaną światłami
zeszłowiecznych latarni
wyszła na palcach
zniknęła w półmroku brukowanej ulicy
wiatr niósł jej kroki echem coraz cichszym
znaleziono ją dzisiaj rano
martwą w Sanie