wiem, że gdzieś jesteś
śpisz sobie zanurzony w swoim własnym śnie
żyjesz w swoim własnym chaosie
zmagasz się z codziennością w której jeszcze nie ma nawet śladu mojej obecności
i tak jak ja tęsknisz
za prawdziwym niespełnionym
istniejącym być może gdzieś w niepewnej przyszłości
aż strach myśleć jak dalekiej
próbując mnie odnaleźć w twarzach innych kobiet
Proszę wejdź do tego samego autobusu
i odezwij się do mnie
zerwij słuchawki z moich uszu
wyrwij książkę z moich rąk
Zrób coś
jestem tylko kobietą
miewam różne humory
czasami w zamyśleniu zamykam oczy na cały świat
innym razem uśmiecham się do chmur
nie mam pojęcia na jaki moment trafisz
whatever
Proszę nie pozwól mi odejść
zatrzymaj mnie
spleć swoje dłonie z moimi
nie bój się, nie przypnę Ci żadnej etykietki
nie ocenię Cię
Tylko proszę odważ się, ten jeden jedyny raz
i każdy kolejny
zrób dla mnie ten wyjątek
Napisałam to coś, ten "utwór" tak zwany, czy jakby to inaczej określić, 8 miesięcy temu. Od 7 miesięcy jestem szczęśliwie zakochana w mężczyźnie, który odważył się ten jeden jedyny raz, i wszedł mi w drogę by przerwać "kontemplację złego nastroju".