dziwnie potraktowała spojrzeniem.
trochę cienia,trochę dymu z kosza
bo wszedł pospiesznie do sklepu i nawet nie przygasił.
dźwięki odbijają się o tafli powierzchnię
miejska symfonia z obrazem przede mną
klakson potraktowałem jako ostrzeżenie
przed wejściem do świata alkoholi
i tak głowa na pół rozdzielona
to nie był klakson,to pewnie jakaś trąbka
od sąsiada z okna,tak sobie tłumaczę
i wchodzę,z ostatnim papierem w kieszeni
wychodzę z tym piwem o godzinie porannej
dziwnie potraktowała mnie kobieta spojrzeniem
z dzieckiem szła
pomyślałem o tamtym człowieku
którego zresztą jeszcze było widać
jak wolnym krokiem znikał za winklem
to był mój sąsiadzina z bloku
pięć dni w tygodniu
w barze na rogu
gdzie weszli przypadkiem
a wyszli kiedy zamykali lokum
zalani wódą,ubrani w popiół
ze wzrokiem wpatrzonym w przechodniów na ogół
myślę..spokój..to daje okolica
mówię: nie musi sąsiad malować tej trawy
może sąsiad iść się najebać
i drzeć się na przypadkowych ludzi
to daje mi spokój-mówię
masz racje,nie mogę zaginać biegu wydarzeń-powiedział
i to wystarczyło żeby rozwiać jakiekolwiek wątpliwości jakie w nim się rodziły.
ja jak u Himilsbacha jestem w centrum własnych wydarzeń
w centrum mojego świata.