czyjąś twarz,
choc to już nie ja,
obok niej jakieś drzwi,
które wiodą
nie wiadomo gdzie
może to jest sen,
może w lustrze widzę
tego,przy którym
obracam się w pył
z miłości i tęsknoty
może umieram
patrząc w zwierciadło
prawdy,
które jakoś zwyczajnym
wydaje się,
a jednak wierzę,
że nadejdzie ten dzień
i znów spojrzę w lustro
i uśmiechnę się do Ciebie
może mi pomachasz,
może poślę pocałunek,
nie licząc na odwzajemnienie
i do końca będę
Twoim cieniem