zgniatam jak peta w popielniczce<br />
nie zdołam zdusić na raz całej<br />
więc część wyrzucam na ulicę<br />
<br />
ktoś pewnie plunie z góry na nią<br />
ktoś może na niej się poślizgnie<br />
lecz gdyby schylił się ratować<br />
to zrezygnuje po namyśle<br />
<br />
bo kto by chciał do cząstki żaru<br />
zimnego prawie popieleniem<br />
dodawać z siebie tyle ognia<br />
żeby buchnęło na kamieniu