W mojej głowie,w moim słowie,<br />
zajaśnieje własna przystań,<br />
wbrew ich prawom,w tym przysłowie,<br />
zatrzymany bede istniał.<br />
Ustępując,schodząc z drogi,<br />
modląc się za świat ubogi,<br />
modląc za swe przemyślenia,<br />
zniszcze przykre uniesienia.<br />
Latarniami oswietlone,miasta,<br />
w nich dziś znowu tone,<br />
używając cichcem z koszy,<br />
ich rozkoszy,z miejskich koszy.<br />
Wszystkie dziwne skrawki chleba,<br />
steki głupstw,kiełbasy kłamstw,<br />
torty prawdy, świeczki blask,<br />
zatuszuje,zamaluje.<br />
W zakamarkach swej radości,<br />
w pierszym tchnieniu,swej wolności,<br />
życie moje, narodziny,<br />
ulepiony z boskiej gliny.<br />