strach który mi towarzyszył każdego dnia od narodzin sprawiał że rodząca się wściekłość
narastała i stawała się nieustającym huraganem który szalał po wnętrznościach
żyjąc z chwili na chwilę i walcząc o przetrwanie miałam na sobie jedynie różową piżamkę
brakowało mi uczuć oraz miłości
brakowało mi słów które ogrzeją mnie w ciemną listopadową noc
brakowało mi spojrzenia i dłoni którą mogłam w każdym momencie chwycić
zdana byłam jedynie na siebie
w stercie książek jedynie odnajdywałam się
uciekałam na strych by poczuć kurz i wilgoć
tak
kiedy byłam mała
kiedy byłam mała brakowało mi wiele
brakowało za wiele
lecz z czasem nauczyłam się czerpać siłę z izolacji i osamotnienia która mi zawsze towarzyszyła
już nie byłam sama
samotność i ja
ja i samotność
tańczyłyśmy zapomniane