Brokat się rozsypał małpek nam brakuje
Tak jak one chcemy skakać w górę w dół
Pod sufitem lewitować wkradać się pod stół
Jeśli coś nam nie wychodzi chcemy zniknąć
Koziołka też może należy gdzieś fiknąć
I już nie przejmować się chmurami nad łąką
Rozsypaną kiedyś wypasioną stonką
Grawitacja cicho syczy pod stopami
Wujek ciocia z dziećmi robią origami
Zapomnieli już o wszystkim są znowu u siebie
Tylko zaćmienie to przyszło na jaśniutkim niebie
W pewnym miejscu na zakręcie to wszystko się działo
Kiedy drwal poszedł do lasu chleba było mało
Tylko pani wiosna smutna jakaś była
Prosto szła przez swoje życie i nagle skręciła