kłamstw i fałszu
szarych pustych fragmentów
w ustach piana
i to nie prawda że ty wyciągasz rękę
ale wyciągasz ją po to by wciąż prowokować
jesteś niebezpieczeństwem
złożonym z wielu warstw nagniotków
ran pootwieranych
te zarazki wnikają głębiej w trzewia głowę
szyja nie wytrzymuję napięcia
bo czasami lepiej jest milczeć
niż brnąć w kłamstwa
na naszych ścięgnach pourywanych
spoczywają liście konopi
rozdrażnieni skaczemy coraz mocniej
w amoku chcemy zębami zatopić się w krwi
i to nie prawda że ból uszlachetnia
nienawiść często prowadzi do zdrady
gdy w pustym lesie rozpalamy pochodnie
bezradność zakłóca nasze bezpieczeństwo
a my sami jak larwy w kokonach
czekamy w deszczu i zimnie na powiew ciepłego wiatru
i słonce