stygną
krwią obrosły
ilekroć patrzę na stygnące dłonie
zniżam się do skoku chcąc chwycić koronę
czasami myślę że jestem jak dawniej
młoda zwinna zwiewna ale kiedy zasnę
oddycham dniem wczorajszym tylko
nie jestem już landrynką ale starą szpilką
ręce zardzewiałe nogi w pół wygięte
zaparzyłam na brzuch kilka liści mięty
oczy wybałuszam patrzę się co w dali
do mnie zasuwają karzełki ospali
tylko człapią boso jakby przestraszeni
wyglądają dziwnie w tej chorej zieleni
nie umiem już myśleć jestem zamulona
zrobię tu przecinek bo spadła korona