gdziekolwiek słowa poniesie wiatr
ty zawsze o dzień drogi na przód
każdy przed tobą otwarty trakt
ciągle w nieznanych mi dotąd twarzach
widzę przelotny rys twoich ust
szepczą jak modłę podążaj dalej
wśród bursztynowych spokojnych wód
czasem też sztorm kołysze statek
ciemnieje horyzont całując toń
wtedy w majakach dotykam nieba
chwytając twoją gorącą dłoń
ty zaś chwilę jesteś mi bliski
gdy noc odkrywa welonu tren
już cię chwytam pewna zwycięstwa
lecz nikniesz rozpływasz się niby sen
znowu w me żagle pustka zaziera
błagam ocean o silny prąd
gdziekolwiek dusza twoja umiera
zawsze odległa od moich rąk...