Muszę wiedzieć o niej więcej i więcej. To jest jak narkotyk. Czuję, że w tym samym momencie przykładasz dłoń do skroni i patrzysz bezwiednie w przestrzeń. Widzę jak zerkasz na ekran Iphona, z nadzieją, że znajdziesz tam skrawek mojego życia. I odwzajemniam te gesty, czując niepokój, że za moment poplączemy misternie utkane sieci, że spalimy piękne, tapicerowane sofy i drogie bawełnianie płótna, zniszczmy obrazy, które ktoś namalował specjalnie nie dla nas i na które pracowaliśmy bez wytchnienia. Czuję, że na zgliszczach, kiedy jeszcze będą się tlić industrialne regały i zabytkowa komoda po którymś z mężnych pradziadów, dotkniemy fundamentów, zadając im ostatnie ciosy.
i usiądę obok ciebie, dokładnie tak jak sobie wymarzyłeś, bezbronna i naga i wcale nie będziesz mówił, że czekałeś na to całe swoje życie. Nie ma już miejsca na łzy, żadna z dróg nie zawiedzie nas do początku, ani też końca nie będzie tej historii. Ona rozgrywa się na naszych oczach. To jest moich i twoich. Tu i teraz.
Czytałam o nas w starych pożółkłych książkach, jako dziecko znalazłam na strychu u babci i pamiętam nas z koszmarów, które co jakiś czas wracają nie wiadomo skąd i dokąd. Pamiętam kadry z filmów, budzące lęk, staliśmy w nich wtuleni w siebie jak dwoje szczeniąt.
Teraz wracam do rzeczywistości, nieobecności. Wypożyczam cię żonie i dzieciom, oddaję uśmiech i niebieskie pełne oczy, wypełnione pożądaniem
Nadal Idziemy brzegiem jeziora, lecz po jego przeciwległych już końcach. Patrzymy na te same drzewa. Trzymamy za rękę tę część nas, której nie pokazaliśmy cienia. Obrączka wżyna się więc w palec, piecze i swędzi jednocześnie. Pozwalamy sobie ulżyć, spoglądamy na ślad jaki pozostawia, do końca życia.