I upadki tych dni wzbudziły wielką tęsknotę za chwilą szczęścia&#8230;<br />
Choć i za tą namiętnością początku morze łez przepłynąć mogłem ilekroć tych cudownych spojrzeń&#8230;<br />
Dziś wygasa wnętrze napomnienia i snów z pierzastych dolin róż wybranych&#8230;<br />
Już tyle tych dni po brzegi łzy pustka w czystce zrodzona i myśl o niekończącej się sytości bez dna i zaznania ciepła&#8230;<br />
Gdzieś spoczywa ten grób przeznaczenia w zaścianku serca i wyrytym zmysłami kształcie ostatniej miłości<br />
Kończą się w te rozsądne dni przezroczyste uśmiechy od przestrzeni zła ku jasności w ucieczce ma droga&#8230;<br />
Namiętność Jej pobudza w zamyśle o dawne te przysmaki&#8230;<br />
Zrodzony pocałunek na czułości i zazdrości z niedawna bliskiej&#8230;<br />
Gdy utulam Ją w ramionach swych niczym anioł umknę w podniebny szept postępnej nadziei&#8230;<br />
Rozpalone w ogniu pragnienia dwa serca spojrzenie dozgonnej wiary w te chwile przez nas nieznane&#8230;[&#8230;]<br />
<br />
Jednak nie dziś ukończone to dzieło księgi mego życia&#8230;tam zapisana jest Ona od przyjaźni po najpiękniejsze ustronne uniesienia których wartości nie znają nawet tęczowe przyszłości sny [&#8230;]<br />