Która przemierza wydmy przeznaczenia<br />
Kołyszesz myśli me tak od niechcenia<br />
Usypiasz lęki milczącej pośród toni<br />
<br />
I wiecznie tęsknię niczym tafla jeziora<br />
Co łzy wylewa w kręgach tak ulotnych <br />
Co dech zapiera w chwilach tak istotnych<br />
W górę gdy przyjdzie łabędziom wzbić się pora<br />
<br />
Drżę jakbym chciał zrzucić bezlitosny ciężar <br />
Nagromadzonych cierpień, trosk i trwogi<br />
Ślepy sam, w życia esencje ubogi<br />
Od każdego gładkość twa lepsza oręża<br />
<br />
Gdy antidotum zniszczenia weźmie zmysły<br />
Siłą eliksir szczęścia działać zacznie <br />
Zdumiony kwiatu pąk tak chłodu łaknę<br />
Poddać się muszę choć mgły niewoli prysły<br />
<br />
Drżę jak marionetka prowadzona lekko <br />
Gdzie nić miłości, gdy każda zasłona<br />
Nieodwracalnie ciepłem ciał zburzona<br />
Pocałunkiem cichym los połączy miękko