oczy moje ksztalt ciala jej widza<br />
kolejny swist wiatru przywoluje na mysl szept<br />
jakim obdarzala mnie co noc wyznajac milosc<br />
bo jedwabnym dotykiem kwiatow byla....<br />
<br />
jak posciel do snu otulala mnie kojac strach<br />
dla niej ogrod orchideii stworzylem<br />
teraz wyrywam z niego wspomnienia plynne<br />
ktore wypelniaja dni tak ciezkie dlawiac mnie<br />
bo ona odeszla...w trumnie na wiecznosc skazana.