Bym o dniu zapomnieć chciała
Może za mnie go wymyśli
Bym w kolejnych trwać umiała
Tylko ona mnie rozumie
Gdy się w pełni zwierzam jej
Bardzo źle się czuje w tłumie
A obroną jest jej czerń
Gdy nie słychać obcych głosów
Ona wtedy budzi się
Nasłuchuje czyichś losów
To co czujesz dobrze wie
Nam odsłania to co chcemy
Na ten moment trzyma czas
Póki blasku nie znajdziemy
Dopóty w marzeniach będziemy trwać
Jest zasłoną wielu cierpień
W wielu po prostu wierzyć chce
Potęgą silniejszą niż ogień jest
Największe z kłamstw potrafi skryć
Być może kiedyś zagadkę znów opowie
Jakim sposobem do gwiazd wzbić się mam
Bez chwili zwłoki na nią odpowiem
Jeśli jeszcze kiedyś spotkam cię, to opowiem wam
Jak było wśród gwiazd