Na rynku jest głośno.
Pijacy śpiewają lubieżne piosenki,
Kurwa wygina się na latarni,
Oświetlona bursztynowym blaskiem;
Wygląda, jak żywiczna mucha.
W pierwszej bramie
Dwa pedały robią - Bóg jeden wie co.
W drugiej
Jakaś nastolatka klęczy
przed dobrze ubranym emerytem,
Mając nadzieję, że to Midas,
a co więcej - litościwy.
Chodnikiem idzie jakiś facet,
Który trzymając, to co mu jeszcze zostało
Dokładnie zrasza bruk
przetrawionym alkoholem etylowym.
Tak to wygląda - sobota w mieście.
A nazajutrz bez grzechu
pójdą do kościoła.