Drzewa akacji kłaniają się do chmur, oddając ostatni hołd swoim bożkom.
Śpiew niemych słowików, rozdziera pustkę w mglistej uliczce bladych świateł.
Wciąż widzę...
Te wywrócone ławki w bezimiennym parku, na których padały pocałunki.
Mrok gdzieś znika, zjawiłaś się wyławiając mnie z potoku ulewnego deszczu.
Noc wyjmuje sztylet ze swojej piersi, jutrzenka oświetla twoją twarz...smak nowego dnia.
Wciąż czuję...
Ciepły oddech na mojej szyi, uściski pośród aury latających, czerwonych liści.
Głuche głazy poruszyły swoje siedliska, wracają do swoich domów głosić nowy cud.
Słyszę szepty strażników srebrnej bramy losu, gdy niosę twoją duszę na swych ramionach.
Wciąż idę...