Wielka czarna masa otacza moje wiotkie jestestwo.
Mijam wielkie czerwone trapezy. Widzę w nich...
Tę starą piaskownicę przed domem, każde ziarenko
piasku mym wspomnieniem słodkim, tak starym.
Usypane z gliny marzenia, tak piękne jak moje
życzenia, które są nie do spełnienia, cały czas śniąc...
Krople deszczu padające z szarych chmur, jak łzy
spadające na drogę rozdwojoną usypaną czarnymi myślami.
Stłuczone okna, jak drobny kryształ, jak urywki wspomnień
rozbryzgały się na starym, zapomnianym podwórku, czar prysł....
Chciałbym utonąć w rzece życia, która porywa moją młodość
do najciemniejszej czeluści , dziury w podświadomości szaleńca.
Pętla była za słaba, ja wiem, nie musisz mi powtarzać, skazałem
go na życie z tym grzechem, tak bardzo tego nie chciałem...
Ale ja już to widziałem...
Już to przeżywałem....
To ciągle wraca, powtarza się....
Chcę wrócić, ale mój dom zmienił się w celę....
Czujesz ten zapach ? Tak pachnie następny poranek.
Nie znam dnia, ani godziny. Ale kiedyś wrócę.
Przypomnę sobie wszystko. Czas, zamieni kierunek biegu....
Zawiesiłem swoje ciało gdzieś w czasoprzestrzeni.
Wielka czarna masa otacza moje wiotkie jestestwo.
Mijam wielkie czerwone trapezy. Widzę w nich...