Co Pawłowi strzeliła gola,
w myśl się mu mocno wryła,
i tam już została była
On nieco tym skołowany,
W gardzie milczenia zatrzymany,
Na cios taki nie przygotowany,
Całkiem tym zmieszany,
Ona, o umyśle zwiewnym,
Mu nocami, tegom pewnym,
śni się w prześcieradle jednym,
rozkoszą już przeszedłym,
W snach o miłości tej,
On dotyka tylko jej,
a gdy przyjemnością napełniona,
spać pozwala jej w ramionach,
Sam rano dzielnie wstawając,
i śniadanie do łóżka podając,
mówi "Do wieczora maleńka,
bądź spokojna, będę; pamiętaj"
Jak naprawdę jest On nie wie,
Czy Ona szczęśliwa, może, pewnie,
Choć gdyby jednak nie była,
To czy spotkać by się zgodziła