O nic było dużo krzyku
Gołąb, sroka, wróbel mały
Urządzały wrzask ten cały
Stały w trójkę i dziobały
Jakiś wielki problem miały
O co była draka cała
O torebkę co wisiała
Tuż za nimi, bo na krzaku
Patrzą, wisi torba maku
Sroka, aż się oblizała
Dziesięć piór bym za nią dała
Głodna była i mlaskała
I za brzuszek się łapała
Gołąb podszedł na spokojnie
I nie myślał tu o wojnie
Stary był i przeżył wiele
No i miał już wyższe cele
Sroka mu się podobała
Lecz nic o tym nie wiedziała
Gołąb wstydził się powiedzieć
No więc musiał cicho siedzieć
Póki co, bo miał już w planie
To wspaniałe swe wyznanie
Wtedy wróbel szybko ruszył
Najpierw trochę się popuszył
Taką chęć miał na ten mak
Chciał go zabrać, ale jak?
Nie miał siły, był za mały
Żeby zabrać worek cały
Ale gadał i marudził
Ciągnąc torbę wciąż się trudził
Przyjaciółmi wszyscy byli
A znów o coś się kłócili
Być na zawsze razem chcieli
Lecz o maku dziś myśleli
Sroki wszyscy się słuchali
Bo ją zawsze podziwiali
Ona była wielką panią
Wszyscy pracowali na nią
Teraz też pomocy chciała
Bardzo słabą udawała
No i się zaczęła migać
Bo nie chciało jej się dźwigać
Mówi do nich bierzcie maczek
By nie został tu dla kaczek
Maku podział będzie w domu
Nie zabraknie go nikomu
Maku tyle przecież było
Wojsko by się wyżywiło
Teraz jeszcze nasza sroczka
Zaczesała na bok loczka
Popatrzyła, pochodziła
I nie była zbytnio miła
Który z was ma więcej siły ?
Ptaki głowy odwróciły
Sroka pyta po raz drugi
Kto jest gotów na lot długi ?
Gołąb miał za duże sadło
I na wróbla tu wypadło
Sroka wróbla obejrzała
Toż to nie ptaszyna mała
Uda mu się dźwignąć mak
Bo ja sroka mówię tak
Gołąb się sprzeciwił temu
Przecież sił brakuje jemu
On nic nie jadł od soboty
Nie pasuje do roboty
Da on radę niech spróbuje
I niech gołąb nie mędrkuje
Sroka głośno powiedziała
No i wróbla popędzała
Wróbel jęknął dość cichutko
Że on może nieść malutko
Że nie umie dźwignąć tyle
I przeprasza za to mile
Sroka na to rzekła srodze
Wziąłbyś to na jednaj nodze
Ach ty leniu wróblowaty
Weźmiesz to choćby na raty
Sroka zła jak osa była
I mu piórem pogroziła
Potem jednak złość jej przeszła
Posmutniała i odeszła
Pomyślała, zawróciła
Z żalu głowę aż spuściła
Oczy łzami napłynęły
A poliki się wydęły
Sroka trzęsie się i szlocha
W głębi duszy wróbla kocha
Gołąb też jest dla niej bliski
Jedli razem z jednej miski
Od początku przy niej żył
Dobrym ptakiem zawsze był
Sroka myśli o nich czule
Muszę przyznać rzekła z bólem
Że za siebie was przepraszam
Wszem i wobec to ogłaszam
Źle was zawsze traktowałam
Do południa ciągle spałam
Wy mi w domu sprzątaliście
I zakupy robiliście
Rządzić wami zawsze chciałam
I nic z siebie nie dawałam
Teraz płaczę i żałuję
I poprawę obiecuję
Łzy jej lecą na około
Jest jej bardzo niewesoło
Wtedy gołąb przerażony
Czułym głosem jak do żony
Moja sroczka ty kochana
Czemuś ty jest zapłakana
Ja cię w dziubka ucałuje
No i wróbla adoptuje
Nikt nie będzie z was już sam
Bo rodzinkę stworzę nam
Sroka z wróblem zaskoczeni
No i bardzo ucieszeni
Skaczą w górę i śpiewają
Klaszczą i na dziobach grają
Maku trochę tylko wzięli
A o reszcie nie myśleli
Każdy cieszył się z drugiego
Każdy miał kogoś bliskiego
W szczęściu żyła ta trójeczka
I tak kończy się bajeczka