Krowy pasły się na trawie
Cały dzień odpoczywały
I przed nocą się zbierały
Nudno im się bardzo żyło
Co dzień wciąż tak samo było
Jest ich pięć i mogę przysiądz
Że wraz z nimi much jest z tysiąc
Wciąż wachlują ogonami
Mocno strzygą uszętami
Może teraz je przedstawię
Byłam z nimi raz na kawie
Pierwsza Frania strasznie gruba
Wciąż na głowie stawia czuba
Najmodniejsza we wsi krowa
Można rzec że odlotowa
Druga Lusia dość leciwa
Cała głowa dawno siwa
Ciągle stęka jaka chora
I wciąż chodzi do doktora
Trzecia Dziunia najpiękniejsza
Taka z klasą jakby gejsza
Każdy byk za nią spogląda
Już uwiodła i wielbłąda
Czwarta Zosia dziwna trochę
Nosi wielką z siana brochę
Poza tym trochę się jąka
No i czasem puszcza bąka
Piąta Henia całkiem zwykła
Do udziwnień nie przywykła
Wciąż rozmyśla i wciąż czyta
Często innych o coś pyta
Leżą sobie w piątkę panie
Zagadane niesłychanie
Tylko Henia się wygina
Na nic smętna jest jej mina
Nie dostrzega żadna krowa
Że Heniutke boli głowa
W końcu Lusia zobaczyła
Okulary założyła
Co Ty Heńka taka słaba ?
Taka chuda , taka blada?
Jestem strasznie dziś zmęczona,
Rano byłam wydojona
Dałam z 10 litrów mleka
Ciężki dzień mnie dzisiaj czeka
Mówiąc to powoli wstała
Otrząsnęła się wnet cała
I dość głośnym swoim głosem
Się użala nad swym losem
Ach ci moi gospodarze
Chyba na nich się obrażę
Tylko mleko przelewali
Nawet nie podziękowali
Już im więcej nigdy nie dam
Chyba że najwyżej sprzedam
Gdy zarobię już tysiące
To zapomnę o tej łące
I na wczasy gdzieś wyruszę
Bo mam skołataną duszę
Dość mam kija gospodarza
Jak ten człowiek nas obraża
Bierze od nas tłuste mleko
A sam poi nas nad rzeką
Nawet soku nie doleje
Chyba jednak źle się dzieje
I coś zrobić z tym musimy
Bo się wkrótce wykończymy
Porozmawiać trzeba z nim
Zrobić wokół sprawy dym
Bo jeżeli tak zostanie
To zdechniemy miłe panie
Lecą kłusem wszystkie krowy
Zaraz dojdzie do rozmowy
Razem na podwórko wbiegły
Zadyszane szybko legły
Jednak zaraz i powstały
Krzyk zrobiły tam niemały
Gdy gospodarz to usłyszał
To ze złości aż zadyszał
I wyskoczył przed próg chaty
Wziął ze sobą ze trzy baty
Zaraz tu porządek zrobię
Nie pozwolę nigdy sobie
Byście tutaj mi rządziły
Dotąd byłem bardzo miły
Kije trzy ze sobą mam
Zaraz wam po tyłkach dam
Hola, hola miły Panie!
Mamy dzisiaj tu zebranie
Te warunki są straszliwe
My jesteśmy ledwo żywe
Kiedy upał jest na dworze
Ty zamykasz nas w oborze
Tam jest ciemno i niemiło
Zrób coś żeby nam ulżyło
Przynieś pączki, jakąś kawę
Pięć foteli no i ławę
Jakieś świece by się zdały
Od ciemności bolą gały
Toż to chyba nic wielkiego ?
No, odpowiedz nam kolego!
Wyście chyba zwariowały
Od ciemności bolą gały ?
Lusi dałem okulary
Bo to jest egzemplarz stary
Wy jesteście jeszcze młode
Dostajecie samą wodę
Byście zbytnio nie utyły
Ja naprawdę jestem miły
Mogę wysłać was na wczasy
Tylko teraz nie mam kasy
Ale dziś wam obiecuje
Że jak tylko się odkuje
Pojedziecie sobie w góry
Albo lepiej na Mazury
Kiedy ciepło jest na dworze
Można kąpać się w jeziorze
Moja żona obiecuje
Że kostiumy skombinuje
Krowy patrzą się na siebie
Chyba już jesteśmy w niebie
Wszystkie razem podskoczyły
Krowi taniec odtańczyły
Gospodarza przytuliły
Heńkę w górę podrzuciły
Dzięki tobie pozwiedzamy
I się tez poopalamy
Dobrze żeś się sprzeciwiła
I nas na to namówiła
Znów na łąkę w pięć wróciły
Lecz od dziś się już ceniły
Wszystko im się polepszyło
Życie piękne od dziś było