jak przystało na pierwsze mrozy
ściął się ostro
wskazując wartości bezwzględne
część nawet uwierzyła
trochę temperaturowo rozszerzona
trochę ze strachu przed niepoświęconym
reszta patrzyła obojętnie
dumna puszystą tolerancją
jak znika w gęstym dymie
świeża warstwa chodnika
z drugiej strony mogło wyglądać to inaczej
wystarczyło odpuścić bratnie ręce
jeszcze do niedawna tak znienawidzone
a teraz nawet do końca nie wiadomo
czy bratnie
z czasem można było wyczuć
dyskretny posmak satyry
jak nazwać strach
stada rozjuszonych byków
przed zniewieściałym
teutońskim pasterzem