W tle pejzażów sennych mnożąc ważkie sprawy,
Wejrzyj w moje zmarnowane durne życie
I obudź mnie wcześnie ,najlepiej o świcie
Gdyż pragnę rozniecić tę energię skrytą
Moc młodzieńczą, mą dusze jakże nieprzebytą
Ożywić na nowo, by rosła jak skała
Żalem nie krwawiła, więcej już nie łkała.
Chcę latać wysoko,nad światów dachami
Chcę muskać sny wszelkie moimi skrzydłami
Chcę być nowym tworem wolnym od słabości
Chcę czuć się kochanym, tak pragnę miłości
Odkryję na nowo możliwości zdarzeń
Stąpię do otchłani niezdobytych marzeń,
By przyszłości wyjść naprzeciw i stawić jej czoła
Zajrzę tam gdzie ni oko, ni ucho dotrzeć nie zdoła
Pragnienia będę karmił możnością spełnienia
Nie będę odrzucał sennego marzenia
Każdy kaprys duszy zaspokoję czystą zgodą
Uchronię ją zawsze przed mroczną pogodą
Nie będzie już płaczu nie będzie kwilenia
Radość i szczęście żadnego zwątpienia
Taką pieśń serce z wszystkich komór roni
Słyszę ją wyraźnie bo mam je na dłoni