łódź wąska zamarła
mgła osiadła na wiosłach
z nocy srebro starła
słońce w meandrach nieba
jak ołów połyskliwe
bóbr z żeremia wyjrzał
łoś sapnął chrapliwie
łowi do zachodu
już z cieniem się zbratał
odszedł ojciec z wirami rzeki
na obfite łowiska świata