oplątały me dłonie,
jak magnes przyciągneły włosy.
Oczy skrzą się tysiącami gwiazd,
tulę się do niego,
on pełen blasku tańczy na chmurze.
Leciutko unosi mnie w nieznane,
jestem taka szczęśliwa ,
podaję mu śniadanie.
Talerz ugina się pod cięzarem chleba,
wstaje zakłada płaszcz utkany,
złotą nitką życia, odchodzi.
Spaceruje po ogrodzie pełnym chmur,
na których kropelki rosy, mrugają jak świeczki,
otwieram oczy ,tęsknie.