słoje nocy , ostudzone
wzgórza tęgie , linie smocze
kły nieprzeniknone
Zielonkawa , czysta bladość
niczym smutek snów jesiennych
to przejrzysta , krucha słabość
mych przemijań nieodmiennych
Wieczność cicho w tobie drzemie
patrzy smutno i jałowo
twoje plemię - moje plemię
jedno i to samo s ł o w o