osuwam się ze zmęczenia,
jak śnięta ryba,
jak cień swego cienia.
spoglądam na zegar
czy spać już wypada ?
a może coś przeczytam,
może w radiu gra ballada...
i choć twarz szara
i cienie śliwkowe
i choć kawy już nie ma,
a papierosy niemarkowe,
posiedzę nieobecna,
ziewnę sobie czasem,
aż wrócisz i otulisz mnie ciepłym atłasem.