szczelny korek pora już wyjąć
korkociągiem czasu przywołuję cię tato
do żyjących
jesteś ze mną ojcze
przy płocie w ogrodzie
sadzimy wiśnie
ma się na burzę
promienie słońca padają ukośnie
między chmurami
bursztynowe szlaki
jantar wiozą tabory
terkocą koła po kamiennych głowach
grzmoty
toczą się po niebie
korzenie zanurzyłeś
w pulchny czarnoziem
już deszcz pada dobry znak
drzewka się przyjmą soczyste owoce
bukiet wspomnień na moim języku
w klarownej czerwieni nuty zadumy
serce na oścież gościom otwarte
pijemy tato wszystkich zdrowie