jak w książce stronica,
zamykam stary poziom,
ciągłego serca bicia.
Nie przeczuwając w ogóle co, gdzie i kiedy,
uciekam stąd – wciąż zaznawając biedy.
Pokieruj mnie drogą, która prosta będzie,
bym odnalazła spokój i błahość ducha wszędzie.
Niezmierne pragnienie, do perfekcji dążenie,
dobija to ludzkie, bez życia łaknienie.
Ta klęska tą siłę ciągle zespaja,
ciągnąc wiarę mocy, jak z początku maja.
Rozkwita pomału kwiatami wytrwania
i ściska to wszystko wzbudzając doznania.