Widzę to...
Tak...
To ja.
Spadająca w dół.
Woda. Jezioro. A wokół las.
Ostatnie wdechy tego chemicznego i dławiącego powietrza.
Tylko ja...
... i mój żywioł.
Który zawsze był przyjacielem.
Teraz okazał się wrogiem.
I nie ma nic...
choć wciąż jest nadzieja...
Jeszcze jeden wdech.
Boże, proszę, ten ostatni...
I koniec. Pustka.
Nie ma niczego.
Niczego..
... A po chwili na niebie znów pojawiło się słońce.